czwartek, 31 grudnia 2009
środa, 30 grudnia 2009
priorytety
poniedziałek, 28 grudnia 2009
złoty chłopak
śniadanie do pracy
sobota, 26 grudnia 2009
w mcdonaldzie
na pograniczu, średnia
stanisław o dziewczynie: za piękna dla mnie.
wuj: za piękna? to jaka ma być??
stanisław: na pograniczu, średnia.
stanisław: a gdzie ty spędzasz wolny czas?
dziewczyna: w ogóle nie mam wolnego czasu i nigdzie go nie spędzam.
wuj do stanisława: były pewne przeciwności, ale rozwiały się.
stanisław do dziewczyny: podyskutujmy na dowolne tematy.
waszyngton
*wstawić cokolwiek
czwartek, 24 grudnia 2009
tak się modlę
środa, 23 grudnia 2009
teatralna musi poczekać
po prostu były mi niezbędne
przeżywanie
wtorek, 22 grudnia 2009
z przerwą na brzydulę
ps. dziecko wysłane z babcią elką do prababci helenki.
ps dwa. jedyna megaelegancka empikowa kartka świąteczna wysłana do byłego najlepszego mamonowego szefa.
lubię być kurą domową
fot. pudelek
ps. to może być prawda, że każdy zakochany jest poetą... bo na pewno nie jest feministką;)
poniedziałek, 21 grudnia 2009
schody
niedziela, 20 grudnia 2009
zdrowy związek z dorosłym mężczyzną
czwartek, 17 grudnia 2009
środa, 16 grudnia 2009
wie na pewno
filip zaczepnie: czyli to jest twój chłopak?:)
mamon niepewnie: no tak...
filip nie dowierzając: a on o tym wie?
wczoraj dostałam kwiaty z okazji wtorku, czyli wie. wie na pewno;)
wtorek, 15 grudnia 2009
niedziela, 13 grudnia 2009
lubi ją taką jaka jest
delikatnienie
ps. sukienkę wybrałam idealnie;)
piątek, 11 grudnia 2009
lepiej
środa, 9 grudnia 2009
próbny makijaż
poniedziałek, 7 grudnia 2009
prawie jak madonna
niedziela, 6 grudnia 2009
nie można by na styk?
jedni ślą esemesy z argentyny, a inni marzną w kraju. czasem się rozgrzewają cynamonową herbatą i świeżo wyjętym z pieca ciastem daktylowym. i myślą o tym, dlaczego nie mogą mieć teraz wszystkiego, i czy, gdyby już mieli to wszystko, to czy to wszystko na pewno by im wystarczyło...
sobota, 5 grudnia 2009
bezstresowe wychowanie
no żebym przez jakieś bajki kawę rano pić musiała czarną... tak się właśnie u nas w domu objawia bezstresowe wychowanie.
na wieczór mam gotowe na wszystko, mleko i herbatniki...
***
dziś byłam u fryzjera
judyta: nowy look?
ja: nowy blond;)
plany
ja: no nie wiem... chyba siedzimy w domu.
filip: to mają być plany? może chociaż pójdziemy do kina?
czwartek, 3 grudnia 2009
wystarczające powody
środa, 2 grudnia 2009
wtorek, 1 grudnia 2009
zakazana bajka
poniedziałek, 30 listopada 2009
okropnie muszę być próżna
były już najlepszy mamonowy szef przysłał mi smsa: pamięta pani może hasło do kancelarisa?
okropnie muszę być próżna, skoro uśmiecham się na myśl, że nie tak łatwo mnie zastąpić.
niedziela, 29 listopada 2009
tego dożyć
sąsiedzi studenci znów mają imprezę. nawet moja elka na emeryturze ma więcej imprez ode mnie... już nie mogę się doczekać, kiedy filip będzie dorosły, a ja ściągnę z zębów aparat. mam nadzieję się wtedy zabawić.
piątek, 27 listopada 2009
to mnie za bardzo rozprasza
ps. przestaję flirtować w pracy. to mnie za bardzo rozprasza.
czwartek, 26 listopada 2009
wyraźnych sygnałów nie łapie
wciąż nie daje mi spokoju, czy jak fajny kolega przywozi mi zakupy to coś, czy nic, czy może jeszcze nic nie wiadomo..?
judyta: niby taka obeznana w sprawach damsko-męskich, a wyraźnych sygnałów nie łapie:) […] to poproś kogoś innego, żeby Ci przywiózł zakupy i czekaj na reakcję:)
środa, 25 listopada 2009
jak chodzi o smaki
my się zgadzamy tylko z zupami, jak chodzi o smaki - powiedział filipu, wcinając rosół. tym samym kolejny raz odciął się od moich szpinakowo-serowych sosów, tart i zapiekanek, z którymi nie zgadza się najbardziej. (ale w końcu dzieci nigelli l. też nie lubią jej kuchni).
a rosół wyszedł idealny, bo t. przywiózł mi taką włoszczyznę i taki makaron, że po prostu nie mógł wyjść inny...
wtorek, 24 listopada 2009
konsultacje
ps. zjadłabym sobie piernika...
poniedziałek, 23 listopada 2009
kto dzisiaj przynosi kwiatki?
mamichalska się zakochała. po randce, na którą chłopak przyszedł z kwiatkiem.
piątek, 20 listopada 2009
gołąbki w słoiku
prawdę mówiąc to zupę obiecał mi t., ja jednak zniżyłam się do poziomu klienta kupującego gołąbki w słoiku. takich rzeczy chorzy ludzie normalnie nie jedzą. być może jesteśmy nawet pierwsi.
w multikinie noc reklamożerców.
wizyta domowa
środa, 18 listopada 2009
list do mikołaja
niedziela, 15 listopada 2009
bat
sobota, 14 listopada 2009
babskie gazety
wirus nie pozwala filipowi jeść, za to pozwala oglądać bajki. ogląda wszystkie jak leci. wygląda przez to na jeszcze bardziej chorego, przy czym zapewnia, że czuje się świetnie.
czwartek, 12 listopada 2009
tu otwierać
dostałam pismo z funduszu emerytalnego, ale wolę sobie poczytać twój styl.
filip opowiedział mi kawał o blondynkach z komiksu kaczora donalda: dlaczego blondynka otwiera jogurty w sklepie? bo na opakowaniu jest napisane: tu otwierać.
tarantino mnie zabił
śniło mi się, że wypadła mi górna jedynka. obudziłam się z krzykiem. zęby mam wszystkie.
ps. w telewizji korowód.
środa, 11 listopada 2009
event garniera
a dlaczego o tym piszę? bo kocham warszawę, kosmetyki i sztuczne ognie, a ten wpis jest sponsorowany, co w sezonie grzewczym jest nie bez znaczenia;)

wtorek, 10 listopada 2009
czecztund
poniedziałek, 9 listopada 2009
co za czasy
judytę zdenerwował własny fryzjer: co za czasy, żeby fryzjer był niemiły dla klienta;)
niedziela, 8 listopada 2009
Нема часу на секс
czy to dlatego zniknęły mi piersi..? i czy to jest uczciwe, że jedynie cellulit mi nie znika??
piątek, 6 listopada 2009
miasta są nudne
wtorek, 3 listopada 2009
telefon od moniki belluci
filip ogląda tapetę w telefonie kuzyna szczypiornisty młodszego.
a la carrie bradshaw
kobieco a la carrie bradshaw ;)
ps. a la carrie bradshaw z przychówkiem, ale i tak wdzięcznam po stokroć!!
ps dwa. a gdyby ktoś chciał posądzić nas o kolesiostwo, to niech nie posądza, bo koleżanki autorki jeszcze nie znam;)
poniedziałek, 2 listopada 2009
kiedy wujek daje wolną rękę
ps. po powrocie z kuzynami szczypiornistami zgłębiliśmy dorobek performerski remi gaillarda.
ps dwa. niestety nie udało nam się z jackiem zmienić lokalu, i o północy tradycyjnie wyproszono nas z tego, co zwykle.
rada
niedziela, 1 listopada 2009
trochę czarnego humoru
sobota, 31 października 2009
już nigdy...
piątek, 30 października 2009
jak zwykle
ja: po dwudziestej też mi pasuje. tylko znowu nas wygonią z knajpy, ledwie usiędziem;)
czwartek, 29 października 2009
fajni są ci kreatywni chłopcy
środa, 28 października 2009
rodzinne tajemnice
wtorek, 27 października 2009
wmanewrowana w halloween
poniedziałek, 26 października 2009
źle
po wczorajszej kinowej uczcie kulinarnej postanowiłam zrobić dziś coś dobrego. no i porwałam się jak głupia na konfiturę z karmelizowanej cebuli (przepis - white plate). a wiadomo, że mamon to mamon i nigdy julią child, makłowiczem ani nawet liską nie będzie... samo siekanie pięciu cebul zajęło mi trochę, bo przy każdej płakałam jak bóbr. aż zaczął się taniec z gwiazdami. biegałam więc z sypialni do kuchni, błogosławiąc piętnastominutowe przerwy na reklamy. i mimo że nie zapomniałam kupić żadnego ze składników, a nawet dodałam je według odpowiedniej kolejności, moja konfitura nie wygląda jak ta ze zdjęcia. mało tego, ona wygląda źle. tak źle, że bałam się spróbować...
niedziela, 25 października 2009
julia child rules


piątek, 23 października 2009
wena nie umarła
***
emila: filip, chcesz coś powiedzieć?
filip: ja..? nie.
czwartek, 22 października 2009
żadnej czystej szklanki
ps. filipu, jak na mamonowego syna przystało, wrócił z urodzin jasia z prezentem dla jasia w plecaku...
środa, 21 października 2009
ofiary
poniedziałek, 19 października 2009
pierwszy dzień
butelka
ps. zamiast nowego kubka do nowej pracy kupiłam sobie nową tunikę. w kolorze butelkowej zieleni. wyglądam w niej jak wielka zestresowana butelka.
niedziela, 18 października 2009
oddał resztę
piątek, 16 października 2009
kilka dób przed czasem
lidka, która ma już dwie córki, pisze, że ze wszystkim daje sobie radę i ma czas. ja na nic ostatnio nie mam czasu, a mam dopiero jedno dziecko. w dodatku duże, które samo odkurza i wiąże sobie sznurówki, dzięki czemu teoretycznie powinnam mieć przynajmniej pół godziny więcej niż przedtem, gdy ja odkurzałam i ja wiązałam.
w piątek wieczorem oglądam rozmowy nocą.
czwartek, 15 października 2009
daktylowe klapło
środa, 14 października 2009
to z zimna
dawno niczego nie grałam, ale w taki dzień może być tylko na smutno (to z zimna!):
chcę ładne buty
peace
będę nosić na randki;)
wtorek, 13 października 2009
do bólu niezmienne
poniedziałek, 12 października 2009
zasiedziałam się
*autentyk adresowany do mojej nastoletniej sąsiadki, który dziś o poranku przeczytali wszyscy mieszkańcy naszej kamienicy oraz wszyscy ludzie idący tędy do kościoła.
piątek, 9 października 2009
bardzo mądry
ps. na urlopie bedę uprawiać szoping i oglądać seriale - trzeci sezon tudorów i podobno rewelacyjne układy. i nikt mi nie powie, że lepszy byłby jakiś tam aktywny wypoczynek, bo i tak nie uwierzę.
czwartek, 8 października 2009
violence or porn
cieszymy się
wczoraj o 21 urodziła się basia.
środa, 7 października 2009
cztery cm rozwarcia
bo ja siedziałem
czy mogę pocieszać się tym, że cała klasa dostała karę..?
wtorek, 6 października 2009
nie ma sentymentów
poniedziałek, 5 października 2009
marzenia o normalnej matce
niedziela, 4 października 2009
penelope cudowna jak zwykle
luka ma już dla mnie nowych tudorów.
czwartek, 1 października 2009
if you want it
If you want it, You already got it.
środa, 30 września 2009
spodnie od piżamy
jaja
jaja są dla faceta tym, czym torebki dla kobiet. (carrie bradshaw)
grzywka się nie układa
może było nam lepiej kiedyś, gdy więcej się całowałyśmy a mniej myślałyśmy? (carrie bradshaw) no jasne, że było lepiej!! ale ponieważ na własne życzenie stałam się niedawno cyborgiem, pozostaje mi niestety to drugie. i istnieje realne prawdopodobieństwo, że to mnie wkrótce zabije.
wtorek, 29 września 2009
gdyby za naiwność karali
w teorii to ja nawet wiem, czego za nic mówić nie powinnam, ale jakoś tak mimochodem zawsze coś chlapnę, a okazuje się, że to właśnie było zakazane... a potem to już mi wszystko jedno. zresztą przecież cały czas mam nadzieję, że w końcu spotkałam kogoś, kto rozumie (skoro z zapałem potakuje głową) i akceptuje to, co widzi (z metalem na zębach to też już nie będzie takie proste) i niestety słyszy. gdyby za naiwność karali, z pewnością dostałabym dożywocie.
poniedziałek, 28 września 2009
sobota, 26 września 2009
jak milion dolarów
oglądałam dziś dwie całkiem fajne piżamy. nie mogłam się zdecydować, w której chciałabym spać. ostatecznie znowu zyskał filipu, któremu kupiłam piękną oldschoolową futrzastą czapkę na zimę. powiedział, że z takim futrem nie założy za chiny. na co ja, że w takim razie cofnę mu kieszonkowe. może moje metody są mało wychowawcze, ale najważniejsze, że skuteczne. zresztą nie kłóciłabym się, gdyby wyglądał źle w tej czapce, a wygląda jak milion dolarów!!
piątek, 25 września 2009
samoloty z lego
ps. czy naukowcy są fajni? może trzeba było jechać na tę noc..?
pool
środa, 23 września 2009
z miłości
ps. zaczęłam czytać grzeczne dziewczynki... i już wiem, że to będzie moja ulubiona lektura tej jesieni.
ciało obce
kombajn ciągnie jak smok. mało mi ręki nie urwało, gdy podłączyłam go do prądu. wybaczyłam mu gabaryt i zrobiłam grubasowi miejsce w pawlaczu. w sobotę na dobre załatwimy wszystkie roztocza.
wtorek, 22 września 2009
kombajn
jutro jadę do ortodonty. powtarzam sobie, że aparat jest trendy, bjuti, sexi i że wcale go nie widać. im dłużej to sobie powtarzam, tym bardziej jestem przerażona.
w dodatku w sobotę mam nibyrandkę.
niedziela, 20 września 2009
ultimatum
a ja naiwna myślałam, że dziecko odkurza mój pokój, bo lubi - bezinteresownie!
piątek, 18 września 2009
ginga
podstawowy krok capoeiry nazywa się ginga. filip zachwycony. ja zainteresowana bardziej instruktorem. w każdym razie na pewno będziemy jeździć.
czwartek, 17 września 2009
konkubinat
to nas wzmocni
lubczyk na zimę
środa, 16 września 2009
obowiązki służbowe
na dodatek najlepszy szef, chcąc zabić chyba, postanowił mnie wysłać do biblioteki. fuck. tam moja zwykle idealnie wkomponowująca się w strój torebka, jest mi odbierana i zamykana w ciemnym schowku (a ja w dodatku zwykle nie posiadam żadnej odpowiedniej wielkości cholernej monety, którą trzeba wrzucić, żeby przekręcić ten gówniany kluczyk). następnie naga (w zastępstwie mej pięknej dostaję jedynie przezroczysty, nie mniej gówniany niż kluczyk od schowka, woreczek, do którego przesypuję całą jej zawartość - a wiadomo - nie jest tego mało) udaję się po artykuły, których zwykle na miejscu nie ma. no bo nie po to jest przecież biblioteka, żeby były. przynajmniej jakiś czas należy sobie poczekać. więc wypisuję w tym czasie następne bladozielone rewersy i żeby nie myśleć o uwięzionej torebce oraz o tym, co by było, gdybym zgubiła kluczyk, błogosławię dzień, w którym ostatni raz (tak mi się przynajmniej wydawało) byłam w uniwersyteckiej. nigdy więcej nie zrobiłabym tego sobie, a tym bardziej żadnej z moich torebek, gdyby nie obowiązki służbowe.