kacper pisze, że amy na tvpkultura gra. szybko przełączam gokę. może i on wie, jak dobrze wyglądać nago, ale amy to amy!
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
może ptaki
kacper pisze, że amy na tvpkultura gra. szybko przełączam gokę. może i on wie, jak dobrze wyglądać nago, ale amy to amy!
marsjanin
koniecznie w typie biga
filip w drodze powrotnej złapał gumę.
sobota, 29 sierpnia 2009
ja się chyba zastrzelę
piątek, 28 sierpnia 2009
koniec jak nic
włoszczyzna z mrożonki
w radiu mówią, że w pobliżu barcelońskiej plaży pływa rekin błękitny. chłopak pojechał dziś do barcelony.
środa, 26 sierpnia 2009
królowe
mam nowy dzwonek w telefonie, bo wrażenia po koncercie cały czas mocne!!
wtorek, 25 sierpnia 2009
najgorszy
i co robi mamon? mamon się napatacza. w wejściu. na najgorszego. a najgorsze, że nie ma gdzie uciec. i musi odpowiedzieć "dzień dobry". bo jak zwykle jest za dobrze wychowany, żeby z pogardą ostentacyjnie obrócić się na pięcie lub udać, że najgorszego nie widzi, albo że nie zna. albo na przykład wygarnąć mu, co myśli na temat skazania mamona na trzy miesiące ciężkiego bezrobocia (bo było ono ciężkie, mimo że dorcia rozczarowana mówiła, że wcale na bezrobotną nie wyglądam).
ale czego by nie wygarniać, najgorszy, najwyraźniej pod wpływem szoku, że mnie widzi, a ja w dodatku tak dobrze wyglądam, ukłonił mi się pierwszy. a to, możecie mi wierzyć, jak na najgorszego całkiem spore osiągnięcie!
ps. drzwi do łazienki mam prawe - zgodnie orzekli luka i jego szef (fajny!), mimo że żaden nie robi w drzwiach. chyba że po godzinach.
wymagania, czyli co nie pasuje
poniedziałek, 24 sierpnia 2009
korniki
niedziela, 23 sierpnia 2009
kupom
które skrzydło
ponieważ od czasu, gdy drzwi łazienkowe wyleciały mi z zawiasa, nie udało mi się znaleźć faceta, który przywiózłby mi nowe, po pół roku postanowiłam przywieźć je sama. i pewnie bym przywiozła, skoro już muszę być taka niezależna i taka samowystarczalna, gdybym tylko pamiętała w sklepie, które to było skrzydło…
naleśniki z pesto doskonałe! pedicure dziś - wczoraj zabrakło zmywacza. ale co bardziej mnie zaniepokoiło - usnęłam na dwóch dniach w paryżu, co gorsza zjadłszy w środku nocy pół litra lodów waniliowych.
piątek, 21 sierpnia 2009
zaginiony w zbożu
miałam straszne koszmary (a więc, tak jak przypuszczałam, jakieś powikłania po rwaniu musiały jednak wystąpić!). trzy moje koleżanki się zaręczyły. tego samego dnia. jedna dostała nawet dwa brylanty!?
r. zaginął w zbożu. to się czasem może przydarzyć, kiedy chłopcy jadą na żniwa. ale trochę się już martwię. taki mamonowy syndrom.
wystroiłam się, jak carrie bradshaw do kościoła, a fikus nawet nie zauważył. faceci...
szykowna sukienka
ps. znowu byłam u dentysty. usuwałam korzeń. minęły trzy godziny i nic się nie dzieje, a czekam przecież na jakieś powikłania. jestem bardziej niż pewna, że wcześniej czy później wystąpią.
czwartek, 20 sierpnia 2009
pamięci stypułowa
są takie seriale, piosenki i miejsca na ziemi, o których się nie zapomina. pamięci stypułowa, specjalnie dla mej michalskiej:
a dla wszystkich, którzy chcą więcej - cały temat muzyczny w wersji woodstockowej w wykonaniu młodego joe:
przykład idzie z góry
ps. ale co trzeba mej michalskiej przyznać, to to, że carpe diem wcieliła w życie błyskawicznie!
środa, 19 sierpnia 2009
dinozaur
w następstwie wczorajszych wydarzeń zyskałam przydomek blond ofiary wyzysku i propozycję zrobienia carpe diem w piątek. ale w piątki ofiary zwykle odsypiają krótkie nocki, a przedtem, aby zniwelować skutki braku snu - nakładają na twarz maseczki błotne, aby zniwelować skutki braku czasu na pedicure - malują paznokcie u nóg, a aby zniwelować skutki braku relaksu - oglądają jakiś lekki zwykle film traktujący o stosunkach damsko-męskich (no chyba że, jak przystało na blond, przez przypadek wybiorą inaczej). czasem też gotują coś z przepisu nigelli, np. bardzo proste i dobrze wyglądające na zdjęciu naleśniki z pesto.
ps. jeszcze nigdzie w życiu nie zdążyłam polecieć, a już rzeczpospolita, którą co rano kupuję dla najlepszego szefa, doniosła, że tanie bilety lotnicze odchodzą w przeszłość. a swoją drogą chyba jestem jakimś dinozaurem...
ps dwa. kiedy ja byłam z madonną*, judytą, krysią, chłopakiem judyty oraz z 80 tysiącami obcych ludzi na bemowie, brat z bratową (którzy polecieć zdążyli) lądowali właśnie na okęciu. bratowa obiecała mi zdjęcia z naprawdę wielkiego miasta.
ps trzy. zostało mi jeszcze parę stron wyzysku...
*madonnę wymieniam na początku, bo to był jednak jej show.
wtorek, 18 sierpnia 2009
zdecydowany
a brakowało mi ostatnio kogoś decyzyjnego w rodzinie...
ofiara wyzysku
telefonicznie ustaliłyśmy z mąmichalską, że carpe diem, póki jeszcze nam się chce. ale to akurat całkowicie nie a propos wyzysku, kórego właśnie padam ofiarą.
dziś bardzo potrzebuję rytmów z dirty dancing 2...
poniedziałek, 17 sierpnia 2009
rasowa blondynka
rasową blondynkę natomiast przebiłam, gdy dopiero wczoraj zorientowałam się, że czas na blogu mam pacyficzny. podejrzewałam, że coś z nim nie tak, ale żeby aż tak nie tak, to do głowy by mi nie przyszło. zmieniłam czas na warszawski i chronologię, delikatnie mówiąc, trafił szlag.
ja (żalę się koledze): nie zgadzają mi się daty niektórych zdarzeń i godziny.
kolega: tak to ja po imprezie czasem mam.
ps. szef wcale na mnie nie czekał, a wręcz wyjechał w podróż służbową.
ps dwa. mogę się spokojnie zająć rekonstrukcją dat. fuck.
ps trzy. mam wrażenie, że blondynki muszą robić wszystko dwa razy, rasowe blondynki trzy, a mi to nawet czasem i cztery nie wystarczają...
będzie co opowiadać wnukom
ps. wstyd się przyznać, ale był to pierwszy koncert w moim dorosłym życiu, który widziałam zupełnie na trzeźwo. do niepicia skłoniły mnie osłabiająco długie kolejki do błękitnych tojtojów. a swoją drogą, na wszystkich koncertach, na których trzeźwa nie byłam, może i traciłam czas na siku, za to nigdy nie miałam mroczków. ale nigdy też następnego dnia nie poszłam z filipu na rower.


piątek, 14 sierpnia 2009
przymiotnik sexy
filipu zostaje z sąsiadami. w ramach rewanżu mam załatwić sąsiadce autograf. parę rzeczy w życiu załatwiłam, ale zdaje się, że tym razem będę musiała się ratować jakimś cholernie dobrym winem.
czwartek, 13 sierpnia 2009
przykrywka
w ramach kina wakacyjnego obejrzałam juno. są takie filmy, o których z góry wiem, że powinnam iść na nie do kina, a potem nie wiedzieć czemu do kina na nie nie idę. błogosławione niech będą wszelkie inne źródła, z których pochodzą, abym mogła się nimi zachwycać nawet wtedy, gdy spadną z afisza.
środa, 12 sierpnia 2009
fajni koledzy
wtorek, 11 sierpnia 2009
mniej mody na sukces
ps. filipu z whiskasowym kotem hrabalem robią na ganku sekcję świeżo upolowanej myszy.
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
ciupaga strugana
filip oprócz chińskich pamiątek przywiezie z nadmorskich wakacji karkonoską ciupagę, którą dostał w prezencie od cioci. ciupaga strugana - podobno nie w chinach.
niedziela, 9 sierpnia 2009
made in china
ewakuowaliśmy się z plaży. teraz sielanka w różankach. pomyślałam, że jeśli kupować kiedyś dom - bo w końcu pewnie do tego dorosnę - to tylko na małej wsi o podobnie urokliwej nazwie.
cały dzień nacieram się balsamami. żeby nie myśleć o tym, jak bardzo jestem spalona, czytam zmierzch. strasznie bym chciała, żeby bella bzyknęła już tego nieziemsko przystojnego wampira. gdybym czekała aż sam się za to bzykanie belli zabierze, równie dobrze mogłabym w ogóle nie kończyć lektury...
sobota, 8 sierpnia 2009
spalona słońcem
czwartek, 6 sierpnia 2009
bez krępacji
filipu wydał już prawie wszystkie pieniądze. ma za to cały zestaw typowych nadmorskich pamiątek: tatuaż z henny, pistolet na kulki, piłeczkę na gumce... napala się na następne, ale teraz to już mój portfel jest zagrożony.
wtorek, 4 sierpnia 2009
jod się wylewa uszami
aparatka
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
dupa, dupa
morze jak zwykle piękne, choć szaro-bure i pada. mieszkamy u pani kolano. pani kolano mówi, że jutro będzie ciepło, ale nic tego nie zapowiada. przewidując najgorszy scenariusz, który na razie niestety się sprawdza, w ostatniej chwili chwyciłam laptopa. na szczęście w pokoju jest też tv.
kacper pisze z mazur.
ja: wszyscy jesteśmy w wielkiej dupie póki co.
k: ale ty masz przynajmniej telewizor.
niedziela, 2 sierpnia 2009
może zła pogoda?
męczące wybory
filipu po przyjeździe do domu po pierwsze otworzył lodówkę i nie kryjąc rozczarowania powiedział: trochę czysta ta lodówka...
ps. jak utrzymać lekki wikt nad morzem? jak udawać, że nie istnieją te wszystkie frytki, gofry z bitą śmietaną i lody z posypką? jak uchronić swoje i tak już za grube uda??