niedziela, 28 lutego 2010
w zdrowiu i w chorobie
nie ma to jak zachorować, gdy tylko temperatura za oknem normalnieje. leżę tak bez makijażu i bez czucia w nosie od dwóch dni. tym bardziej się dziwię, że marc nadal za mną szaleje (w zdrowiu i w chorobie, choć jeszcze niczego sobie nie obiecywaliśmy). mimo że go zarażam i że nie ma dzisiaj obiadu.
sobota, 27 lutego 2010
tiramisu
znowu się pochorowałam. leżę i oglądam seriale. marc robi tiramisu. (chyba nie jestem taka znowu chora, jeśli mam ochotę na tiramisu...). uwielbiam tiramisu i uwielbiam mojego marca. wybaczam mu wszystkie stare swetry i nawet to, że zagonił mnie do łóżka.
lars louis linek love mepiątek, 26 lutego 2010
podrapać się po tyłku
kobieta też czasem musi we własnym domu "podrapać się bez krępacji po tyłku". ja np., kiedy nikt nie widzi, oglądam modę na sukces, biegam w majtkach i czytam supermarketowe gazetki. i jak to się w ogóle z przeproszeniem mogło stać, że taka wyzwolona feministycznie nastawiona na ogół samowystarczalna babka coraz częściej myśli o tym, jakby to było fajnie z kimś jeszcze razem zamieszkać, i bynajmniej nie martwi się tym, że zabraknie jej przestrzeni na własne dziwactwa, ale tym, że ma zdecydowanie za mało szaf, żeby ten ktoś się do niej wprowadził...
środa, 24 lutego 2010
najważniejsze to mieć co powspominać
marc: ...i będę kiedyś opowiadał wnukom, jak babcia kazała mi spalić wszystkie swetry;)

wtorek, 23 lutego 2010
zazdrosny o manuela
że dziewczyna jest zazdrosna o nachalną koleżankę swojego chłopaka, to zrozumiałe i uzasadnione. ale żeby chłopak był zazdrosny o manuela, który stoi na promocji w supermarkecie i uśmiecha się do jego dziewczyny tylko dlatego, że akurat poleca jej masło, to chyba spora przesada..;)
poniedziałek, 22 lutego 2010
wszystkie korniki świata
gdyby moja elka przyjeżdżała do nas częściej, poddasze miałabym wysprzątane lepiej niż perfekcyjna pani domu. wystarczyło kilka godzin, a już musiałam uruchomić kombajn, żeby odreagować. z rozpędu wyprałam dywan i odkurzyłam szafę, ale wnerw przeszedł dopiero przy szorowaniu łazienki.
wczoraj zlokalizowaliśmy kornika. okazało się, że wcale nie jadł nam dachu. jadł ramę obrazu, który prawdopodobnie może być jedyną cenną rzeczą jaką kiedykolwiek posiadałam. płótno ocalone, ale mam nieodparte wrażenie, że łażą po mnie teraz wszystkie korniki świata.
wczoraj zlokalizowaliśmy kornika. okazało się, że wcale nie jadł nam dachu. jadł ramę obrazu, który prawdopodobnie może być jedyną cenną rzeczą jaką kiedykolwiek posiadałam. płótno ocalone, ale mam nieodparte wrażenie, że łażą po mnie teraz wszystkie korniki świata.
piątek, 19 lutego 2010
jeszcze nie
wychodzimy we trójkę.
ja do filipa: filip, przed wyjściem idź zrobić siku.
filip (stawiający się) do mnie: a marc nie musi!
ja: ale tobie mogę kazać, a marcowi nie. jeszcze nie;)
ja do filipa: filip, przed wyjściem idź zrobić siku.
filip (stawiający się) do mnie: a marc nie musi!
ja: ale tobie mogę kazać, a marcowi nie. jeszcze nie;)
czwartek, 18 lutego 2010
rok
musiałam popracować, więc nakarmiwszy, odprawiłam marca do domu. no to teraz mam; w łóżku zamiast faceta komputer, w tv zamiast serialu (szminka w wielkim mieście) olimpiadę, a w lodówce zamiast lodów waniliowych mleko...
blog kończy dzisiaj rok:)
wtorek, 16 lutego 2010
poniedziałek, 15 lutego 2010
będzie się lansować na stoku
wysłałam lidce esemesa, że chętnie pożyczę czapkę.
lidka do męża: alina pisze.
sławek: pewnie chce pożyczyć czapkę. będzie się lansować na stoku;)
lidka do męża: alina pisze.
sławek: pewnie chce pożyczyć czapkę. będzie się lansować na stoku;)
piątek, 12 lutego 2010
dobry pani korekto!
jak mawia jedna koleżanka ekantka: dobry pani korekto!
ano dobry, bo piąteczek, bo mimo niewyspania całkiem nieźle się trzymam i równie dobrze prezentuję w nowej apaszce, którą nabyłam za bezcen w pobliskim ciucholandzie, i w końcu - bo wyjazd, a ja już prawie jestem spakowana.
nieszczęsny sport zimowy
no to się pakuję. majtki, skarpetki, dżinsy, szczotka do zębów... dwa popołudnia szukałam jakiejś sensownej czapki, no i wiadomo, że nigdzie nie było. kupiłam za to całkiem fajną kurtkę, czyli mogę wyjść na stok i uprawiać ten nieszczęsny sport zimowy, o co nigdy bym siebie nie podejrzewała. naprawdę nie wiem, jak marc mnie na to namówił...
ps. lidka pożyczy mi świetną futrzankę.
środa, 10 lutego 2010
czysto hipotetyczne choć niebezpieczne rozmowy o zaręczaniu się
marc: ...czyli na stoku teraz Ci się nie oświadczać?
ja: chyba że chcesz, żebym szybko spadła.
marc: to chyba ja bym spadł, dźgnięty nartą;)
póki co pojechaliśmy pożyczyć narty.
ja: chyba że chcesz, żebym szybko spadła.
marc: to chyba ja bym spadł, dźgnięty nartą;)
póki co pojechaliśmy pożyczyć narty.
poniedziałek, 8 lutego 2010
narty
marc chce mnie zabrać na narty. upiera się, choć mówię, że to nie dla mnie i że na pewno albo zlecę z tych gór, albo w tych górach zamarznę. ale przede wszystkim to się martwię, że nie będę dobrze wyglądać na stoku...
niedziela, 7 lutego 2010
prześpię się u niej
sims filipa jest u dziewczyny.
marc do filipa: chyba spać musisz.
filip: prześpię się u niej.
mamon: jak to???
filip: no przecież ona ma dwa łóżka.
uff...
marc do filipa: chyba spać musisz.
filip: prześpię się u niej.
mamon: jak to???
filip: no przecież ona ma dwa łóżka.
uff...
sobota, 6 lutego 2010
lizaki
wczoraj przyjechał mój brat. filipu prawie go nie zauważył, tak był pochłonięty grą w simsy, które kupił mi na urodziny.
brat do żony przez telefon: dobra, kończę. może nawiążę jakiś kontakt z filipem...
daję bratu czysty ręcznik.
brat: nie przesadzaj, jeden dzień, to przecież nie będę się mył.
w międzyczasie, gdy akurat szykowałam się do wyjścia, wpadł kuzyn szczypiornista młodszy z koleżanką.
dokończyłam make-up i zostawiłam towarzystwo pod opieką pierworodnego.dzwonię skontrolować, czy wszystko ok.
brat: wszystko dobrze, tylko piwo się skończyło i wysłaliśmy właśnie filipa do monopolowego;)
mamon do syna rano: co jedliście z wujkiem na kolację?
filipu: lizaki:)
piątek, 5 lutego 2010
na japku
z wypracowania filipa o feriach:
jeździłem na japku i oglądałem telewizję.
czyli po prostu ferie ful wypas;))
jeździłem na japku i oglądałem telewizję.
czyli po prostu ferie ful wypas;))
ładny sweter
dlaczego młodziutka ekspedientka, widząc mnie w przymierzalni z marc'iem z góry zakłada, że marc to mój mąż?? czy to znaczy, że jeśli kobieta w moim wieku nie posiada męża, szansa na to, że pokaże się jeszcze kiedyś na mieście z chłopakiem naprawdę jest aż tak nikła???
tworzenie stereotypów jest spontaniczną ludzką skłonnością i takiemu upraszczaniu przekazu podlegają wszelkie ludzkie wyobrażenia o otaczającym świecie (...)
(...) stereotypowe i negatywne spojrzenie na grupę obcą pozwala poczuć się wobec niej lepiej. wikipedia
i ta sama młodziutka ekspedientka, której na wszelki wypadek nie wyprowadzałam z błędu, mówi, że jest taka promocja, że jak się kupi trzy rzeczy, to ta trzecia jest za złotówkę. no to łykamy z mężem haczyk i szukamy czegoś oprócz jednych dżinsów, po które przyjechaliśmy.
a że mąż nie wie, co wybrać, pytam*: a może kupisz sobie jakiś ładny sweter?
* ponieważ dyplomacja nigdy nie była moją mocną stroną...
* ponieważ dyplomacja nigdy nie była moją mocną stroną...
środa, 3 lutego 2010
nie było takiego budzika
dziś zaspałam, bo nie było takiego budzika, przy którym mi się dobrze wstaje...
ceny topnieją jest napisane
filipu ciągnie mamona do sklepu.
mamon: tam nie idziemy, tam jest drogo.
filipu: ceny topnieją jest napisane.
mamon: tam nie idziemy, tam jest drogo.
filipu: ceny topnieją jest napisane.
Subskrybuj:
Posty (Atom)