mieliśmy się w weekend byczyć. i rzeczywiście, wieczory były leniwe, a śniadania późne. za to potem... filipu chodził po wybiegu razem z cudną małą nelly. marc montował film (wkrótce premiera!). ja towarzyszyłam swoim chłopakom, a oprócz tego tradycyjnie piekłam ciasto.
teraz piszę. jednym okiem oglądam układy. jednym widelcem zjadam przedostatni kawałek ciasta. mam jeszcze jeden pedicure do zrobienia.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz