dzwonię do dziecka, żeby po szkole odgrzało sobie zupę. bo mam dzień walki z cellulitem i zaraz po pracy jadę na masaż.
filip: ale ja nie jestem głodny!
ja: tak? a co jadłeś?
filip: kupiliśmy sobie z jasiem trzy paczki draży:)
spokojna, że dziecko poradziło sobie z obiadem, wsiadłam w tramwaj i pojechałam. masaż antycellulitowy bańką chińską (gwiazdkowy prezent od bratowej i brata, choć nie sądzę, żeby brat wiedział, o co cho) - ja cież pierdzielę!! najlepszy prezent, jaki w życiu dostałam (zaraz po hongkondzkim wydaniu elle). ja nie wiem, co ta bańka miała, ale od razu poczułam dużą poprawę i że cellulit mi znikł:)) strzeżcie się everybody!! wkrótce wychodzę na plażę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz