nie ma to tamto - mamon znowu piekł babeczki. tym razem cynamonowe. i nie z proszku. z jaj od babci i z mąki ze sklepu. przyjeżdża lidzia z córką. a ponieważ lidzia jest w ciąży, być może z drugą córką (ale w zasadzie to nic jeszcze nie wiadomo), nie wypada ich podejmować sztucznym jadłem. by nie uczulić. wszystko najlepiej naturalne, zdrowe, niskokaloryczne.
babeczki wyszły raczej płaskie. mamon przesadził z ilością ciasta na jedną foremkę papierową. ślepo trzymał się przepisu, według którego całe powinno się było zmieścić w dwunastu.
ps. wspomnienie trzeciego maja. przyjęcie urodzinowe misi. udział wzięli: zielona weranda, misia, filip, halinka i alinka, oraz: jeden bionicle, dwa soki lodowe (jabłko mięta, jabłko pomarańcza), trzy kulki lodów truskawkowych, dwa ciacha (szarlotka i sernik brzoskwiniowy; o jakże było nam smutno, gdy okazało się, że nie ma ulubionego tortu bezowego) i jedno wesołe miasteczko.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz