coraz częściej robię rzeczy, których bym się po sobie nie spodziewała. wczoraj na przykład do nocy piekłam urodzinowe babeczki do szkoły filipu, a w pracy sklejałam papierową zabawkę. istne cudo! polecam wszystkim, którzy akurat mają wolną chwilę, klej i nożyczki: buka.
***
lidzia mówi, że z bloga wyziera nienawiść do facetów. podobno zwykle jestem subtelna, ciepła i wrażliwa. a jak piszę to za ostro, za głośno, za mało kobieco. przyjmując, choć to ryzykowne, że nieposkromioną twórczość mą czyta mój potencjalny mąż, nigdy już się ze mną nie ożeni. bo w męskich głowach nadal tkwi stereotyp księżniczki i dlatego boją się silnych kobiet. mam być milsza. i zachowywać się. ale czy widzieliście kiedyś trzydziestoletnią księżniczkę z ciętą ripostą, grubymi udami i siedmioletnim przychówkiem? no właśnie... ja też nie.
wysłałam halince namiar na bukę. napisała, że full of work ma i może w następnym życiu wydrukuje, jak będzie księżniczką, którą wachlować będą murzyni (co one wszystkie z tymi księżniczkami!).
ps. oczywiście dementuję: mężczyźni to nadal moja ulubiona płeć!
ps dwa. babeczki zrobiły furorę w szkole. kolega miki powiedział, że chciałby, żeby sto razy dziennie były urodziny filipa, a kolega jasiu, żebym zawsze piekła filipowi babeczki na urodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz