w niedzielę około dziesiątej mamona obudził telefon.
halinka: to co, idziemy na lodowisko?
ja: idziemy, ale dopiero po kościele...
następnie mamon wstał. po bożemu naleśniki z nutellą na śniadanie usmażył. syna do kościoła zaprowadził. a po mszy świętej na lodowisko miejskie zawiózł. sam też łyżwy założył i zrobił kilka pełnych okrążeń. miśka powiedziała, że nieźle mu idzie.
halinka: to co, idziemy na lodowisko?
ja: idziemy, ale dopiero po kościele...
następnie mamon wstał. po bożemu naleśniki z nutellą na śniadanie usmażył. syna do kościoła zaprowadził. a po mszy świętej na lodowisko miejskie zawiózł. sam też łyżwy założył i zrobił kilka pełnych okrążeń. miśka powiedziała, że nieźle mu idzie.
elka przywiozła pudełko slajdów i całkiem jeszcze sprawny, choć mocno zakurzony, projektor. no to teraz wieczorami mamy takie klimaty...
Zajebisty klimacik:)
OdpowiedzUsuńnooo:) a będzie więcej!
OdpowiedzUsuń