poniedziałek, 2 listopada 2015

mule nowozelandzkie - a co!

dawno nie było o jedzeniu, więc teraz sprzedam wam prosty przepis na wykwintne danie ęą bułkę przez bibułkę, którym możecie zabłysnąć przed rodziną. wystarczy upolować mule nowozelandzkie (nikt mi za to nie płaci, a szkoda, ale niech tam już, powiem wam, że kupiłam je w popularnym dyskoncie biedronka w całkiem przyzwoitej cenie 9,99 zł). mule rozmrażamy (wyciągam je z zamrażarki na noc) i układamy obok siebie w brytfance (u mnie była forma do tarty). na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy posiekany czosnek i co tam jeszcze z przypraw lubimy. ja dodałam posiekane drobno suszone pomidory i świeżą bazylię, lekko posoliłam, podlałam odrobiną oliwy z oliwek. taką miksturą zalałam mule i włożyłam je do nagrzanego do 18 stopni piekarnika na jakieś 8 minut. podałam z ugotowanym al dente makaronem (u mnie były grube wstążki, ale w zasadzie mógłby być każdy). to tyle. smacznego! dajcie znać, jak wam wyszło!