wtorek, 19 maja 2015

cały wszechświat sprzyja

kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu, czyli cytata z paulo coelho na dziś, ha! i jeszcze kilka genialnych nagłówków z pudelka: herbuś z grzywką wychodzi z dzień dobry tvn (dobrze, że nie zostawiła grzywki w telewizji), a mucha gra nogą przy mercedesie (wtf?). miłego wtorku, pamiętajcie o swoich grzywkach:)

byłyśmy z a. na limboskim. zapętliłam się i w kółko tylko czarne serce... 
wszystko, co dziś masz - trochę wspomnień i nic więcej - tylko czarne serce...











piątek, 15 maja 2015

luz-bluz

lamelka jedzie w tym roku na obóz. wiesz, co wybrała: "luz blues". nic nie będą tam robić:)
no i to są dobre wakacje. chociaż jak się coś jednak robi, na przykład zdjęcia, to potem można sobie pooglądać:) berlina ciąg dalszy...




























































czwartek, 14 maja 2015

emisję ma pani fatalną

za jakieś tydzień z hakiem będę leżeć na plaży, o cholera - pomyślałam, i poszłam pobiegać. serio. nawet filip się zdziwił. potem jednak sprawdziłam prognozę długoterminową i mina mi zrzedła: teraz, jak mnie tam nie ma, to patelnia, a jak przybędę - opady. ale co sobie pobiegłam, to moje.
z ostatnich wyjść i wydarzeń: niezłe taxi teheran w muzie, perfekcyjny stańko w auli uam, shorty w rialto, bardzo miło w meskalinie, nie wspominając pearl jamu w ogrodzie nad ranem... pomału się trzeba pakować, ale nie ma kiedy...

no i jeszcze ta moja foniatra. najpierw zapytała, czy wiem, że tabletki antykoncepcyjne mogą obniżać głos (musiałabym brać je od dziecka, bo od dziecka mam taki niski), potem orzekła: ale emisję to pani ma fatalną. postraszyła, że moja krtań wymaga łagodnego traktowania: nie mogę palić, pić i jeść na ostro, a najlepiej, żebym pojechała nad morze w zimie (teraz to będzie raczej trudne) i wdychała jod. wtf?? na koniec zajrzała mi do gardła i powiedziała, że w zasadzie to jest świetnie. uff, bo i tak nie zamierzałam jej słuchać - żyć by się w ogóle nie dało!








wtorek, 12 maja 2015

gallery weekend

potęga instagrama jest nieoceniona! dzięki niemu dowiedzieliśmy się na przykład, że podczas naszego pobytu w berlinie odbywa się też gallery weekend (emi!:)). udało nam się dotrzeć na wystawę rzeźb magdaleny abakanowicz do starego pięknego kościoła st. elisabeth-kirche, a potem do cudnej małej galeryjki kicken berlin na wystawę fotografii helmuta newtona. miejsce to, choć przywitało nas zamkniętymi drzwiami (otworzyła je dziewczyna, która wypatrzyła nas przez szybę, na szczęście nie pytała o hasło;)), okazało się miejscem najlepszym, z kilkoma niewielkimi pomieszczeniami, w których jednak fotografie mistrza zostały idealnie wyeksponowane, a za szybą rosły bambusy...



































siłka

no to poszłam na te fitnessy. w końcu judytka już dawno mi powiedziała: ty nie chodź do tych knajp, ty idź na siłkę. najpierw był cycling. po dwudziestu minutach nie czułam ud, po czterdziestu nic już nie czułam (za to trzeciego dnia po poczułam wszystko), a przecież niektóre laski prawie na tych rowerach odfrunęły...
kolega: aga, a co ty zrobiłaś z chłopakami, bo alinka mówi, że tam był tylko jeden?
ja: powiedziała im, że przyjdę;)

po tych rowerach zastanawiamy się z lidką, co dalej: bieżnia, zumba czy może od razu sauna, mamy w końcu darmowe karnety, możemy zaszaleć. na to odzywa się aga: idźcie sobie na kawę:)
broń nas, panie boże. w końcu nie po to się idzie na siłkę, żeby potem iść na kawę. poszłyśmy na bieżnię. na bieżni dobrze się gada. w saunie zresztą też.

a: przyjadę do ciebie o 23. nie będziesz jeszcze spała?
ja: coś ty! ja pewnie o 22 dopiero z siłki wrócę.
a: a co ty tam będziesz tak długo robiła?
ja: sto lat lidki nie widziałam, musimy się nagadać;)





niedziela, 10 maja 2015

flohmarkt

dzisiaj flohmarkt am mauerpark. mogłabym spędzić tam cały dzień, ale mieliśmy raptem dwie godziny, bo okazało się, że w berlinie trwa też weekend gallery, a potem w planach było jeszcze stare lotnisko tempelhof. jak zwykle trochę za dużo, brakowało czasu, by posiedzieć. postanowiłam, że w barcelonie posiedzę. ciekawe tylko kiedy...