wtorek, 12 maja 2015

siłka

no to poszłam na te fitnessy. w końcu judytka już dawno mi powiedziała: ty nie chodź do tych knajp, ty idź na siłkę. najpierw był cycling. po dwudziestu minutach nie czułam ud, po czterdziestu nic już nie czułam (za to trzeciego dnia po poczułam wszystko), a przecież niektóre laski prawie na tych rowerach odfrunęły...
kolega: aga, a co ty zrobiłaś z chłopakami, bo alinka mówi, że tam był tylko jeden?
ja: powiedziała im, że przyjdę;)

po tych rowerach zastanawiamy się z lidką, co dalej: bieżnia, zumba czy może od razu sauna, mamy w końcu darmowe karnety, możemy zaszaleć. na to odzywa się aga: idźcie sobie na kawę:)
broń nas, panie boże. w końcu nie po to się idzie na siłkę, żeby potem iść na kawę. poszłyśmy na bieżnię. na bieżni dobrze się gada. w saunie zresztą też.

a: przyjadę do ciebie o 23. nie będziesz jeszcze spała?
ja: coś ty! ja pewnie o 22 dopiero z siłki wrócę.
a: a co ty tam będziesz tak długo robiła?
ja: sto lat lidki nie widziałam, musimy się nagadać;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz