niedziela, 30 maja 2010

jake gyllenhaal

chciał się mamon jakoś wykręcić, ale nie bardzo było jak... (w końcu, gdy się obieca pierworodnemu księcia persji na dzień dziecka, to z bólem serca większym czy mniejszym trzeba potem iść do kina). kupił więc popcorn karmelowy, żeby w razie zupełnej porażki zająć się konsumpcją. nie było jednak tak źle. był jake gyllenhaal:)

sobota, 29 maja 2010

odgrzewane spaghetti

sobota przed północą. jem odgrzewane spaghetti z obiadu i kawałek sernika z lodami waniliowymi. ukochany mężczyzna w toruniu. ukochany syn śpi w pokoju obok. w telewizji alicja bachleda-curuś wręcza nagrodę na festiwalu w gdyni. w pięknej sukience. ja sukienki nie znalazłam, co oznacza, że na weselu kuzyna będę musiała wystąpić w tej, w której już wszyscy mnie widzieli. a więc najgorszy ze scenariuszy. carrie by tego nie przeżyła. mi też będzie ciężko. 

piątek, 28 maja 2010

nie możesz nosić normalnych?

w przymierzalni. mierzę kiecki, choć pełnia i wiadomo, że nie znajdę nic odpowiedniego.
filip skonfundowany: dlaczego masz majtki, w których widać całą pupę??? nie możesz nosić normalnych?

będzie dobrą żoną

w pracy poczęstowałam sernikiem kolegę copy. kolega copy powiedział, że będę dobrą żoną. 
marc w domu, też przy serniku (do filipu, ale tak żebym słyszała): m. miał rację, mama będzie dobrą żoną:)
filip: chyba za dwa lata, jak zdejmie aparat.

coś tam chyba kiedyś mu napomknęłam, że ślub to być może, jak już sobie ząbki bjuti wyprostuję do zdjęć:) zresztą niektórym jest bez różnicy. znowu byłam u fryzjera i znów marc nie zauważył. jakoś próbował się ratować, mówiąc, że włosy mam wyjątkowo gładkie i pachnące. ale ja przecież przede wszystkim płaciłam za baleyage.

czwartek, 27 maja 2010

człowiek z liściem na głowie...

...w cascader parku na urodzinach jules'a.

środa, 26 maja 2010

sernik kajmakowy

testy alergiczne filipa wypadły pomyślnie. pierworodny może hodować koty, wąchać trawy, brzozy i olchy i kompletnie nie przejmować się roztoczami.
my poszliśmy do doktora, a marc w tym czasie zaginął w centrum handlowym.
w piekarniku sernik kajmakowy.

no tom się doczekała...;)

filip ma dzisiaj imieniny (prezent dostał z tydzień temu), mamon dzień matki.
mamon rano, delikatnie dopominając się o to, o czym syn zapomniał: a może jakieś życzenia..?
filip: no, czekam.

niedziela, 23 maja 2010

gorąco

nie do wiary, ale to chyba jakiś mój weekend na byłych... dziś jednego mało nie przejechałam rowerem. dobrze, że nigdzie już nie wychodzę... oglądam wpadkę i ścieram pięty, licząc na to, że już niedługo będę mogła pokazać je światu. w panujących obecnie warunkach pogodowych odstawienie skarpetek wiosną - bezcenne!

nadal nie mam sukienki na wesele kuzyna. krystalizują się natomiast nasze plany wakacyjne. ciepło, ciepło, gorąco... barcelona:)
 

sobota, 22 maja 2010

bardzo dobrze

mam faceta, który bez mojej wiedzy kupuje mi bilety na marię klubowo, mimo że sam marii nie lubi. a potem wyprawia mnie z dorką do sq. koncert brawurowy, maria w pasiastych spodniach a la sindbad (mam podobne czarne i jestem wielką ich fanką!) i w seksownych szpilkach nadzwyczajna, energetyczna, mariowa. spotykam chłopaka, z którym kiedyś słuchaliśmy jej razem. (wiedziałem, że muszę tu dzisiaj przyjść). uśmiecham się tylko. (co u ciebie? założyłaś aparat. ładnie wyglądasz). (u mnie wszystko dobrze). bardzo dobrze - w domu czeka na mnie marc. 

piątek, 21 maja 2010

apus

brat z małżonką kupili psa. nazywa się apus - po łacinie jerzyk, ptak jerzyk... tylko ornitolog mógł wymyślić takie name (poważnie niepokoję się o imię mojego przyszłego bratanka...;)). a przecież można było: manolo, christian, coco... w każdym razie rasowemu nie przeszkadza. rasowy jest piękny pomimo imienia i wybaczam mu nawet to, że dwa razy zsiusiał się w mojej kuchni. zdjęcie autorstwa brata pożyczyłam z nk (która jest już podobno bardzo passe, ale ponieważ na fejsie nadal jeszcze błądzę jak we mgle, niekoniecznie wiedząc, co, komu, gdzie i po co udostępniam..., czasem jeszcze na nią zaglądam), więc jakby zniknęło, to znaczy, że brat jednak nie wyraził zgody na publikację. ale wy zdążycie już sobie psiaka obejrzeć;)

środa, 19 maja 2010

od sukienki

mamon to dobrze nie wie, co będzie robił za tydzień, a mamichalska ma już plany na następny czerwiec. i ona sobie w tym czerwcu wychodzi za mąż. przy czym zaczęła od lokalu, orkiestry i księdza, czyli zupełnie odwrotnie niż ja. ja zaczęłabym od sukienki;)

poniedziałek, 17 maja 2010

to musi być nudne

a więc od wczoraj ćwiczę. nie tylko, by ujędrnić uda, ale także, by podnieść pośladki. filip, który właśnie wrócił z żużla przewiązany szalikiem falubazu, chcąc nie chcąc, na to patrzy.
f.: ja ci współczuję, to musi być nudne.
ale najważniejsze, że po pierwszym treningu moja pupa wyraźnie się podniosła. i mam nadzieję, że po kolejnym zacznie znikać cellulit;)

cellulit

judyta: ja myślę, że cellulit to wymysł kobiet.
ja: a ty nie masz??
judyta: ja tam w ogóle nie oglądam tych rejonów;)

piątek, 14 maja 2010

marznę

nasze poddasze pachnie ciastem marchewkowym. upiekłam na dobry weekend. bo na ciepły nie ma co liczyć. marznę jak nigdy w maju. marc zaplanował dziś wieczór horrorów.

piękny ośmioletni

czwartek, 13 maja 2010

taka ja miastowa

w niedzielę mój brat ornitolog zabiera swojego chrześniaka filipa na żużel. w związku z czym wciąż jeszcze mój chłopak marc (chociaż swetrów nie spalił, a w dodatku od tygodnia chodzi w najbrzydszym) podsyła mi propozycje na spędzenie dnia tylko we dwoje, a wśród nich jakiś spacer albo grillowy piknik w parku nad rzeczką... (ja: a nie możemy po prostu iść do kina..?). spacer to może jeszcze jakoś bym przeżyła, ale na grillowym pikniku nad rzeczką nikt mnie jeszcze nie widział i w ten weekend na pewno nie zobaczy. no bo przecież jak niby - w zdzirowatych butach??
ja w tę niedzielę nie odpowiadam na pytania zaczynające się od a po co i a dlaczego, nie zastanawiam się, co ugotować na obiad, nie gotuję obiadu. leżę, pachnę, czytam gazetkę, myślę tylko na tematy łatwe, no może jeden trudny, czyli co ubrać na wieczór, a potem się odstawiam i wychodzę z marc'iem (pod warunkiem że zmieni ten brzydki sweter;)) na miasto. taka ja miastowa.

wtorek, 11 maja 2010

trochę zdzirowate

oprócz wysokich obcasów w sobotę nabyłam drogą kupna po bardzo okazyjnej cenie naprawdę wysokie obcasy. szpilki a la carrie bradshaw. świetne na wieczorne wyjścia, pod warunkiem że nie trzeba dużo chodzić. marcowi aż się oczy zaświeciły (trochę zdzirowate, fajne!). może się jeszcze okazać, że kupiłam sobie wyjściowe buty do łóżka...

poniedziałek, 10 maja 2010

rozpoznanie

miki miał komunię w sobotę.
mamon do filipa: a ty chcesz iść do komunii?
filip: nie wiem... zapytam mikiego, jak było.

piątek, 7 maja 2010

w maju

w maju to kobieta powinna pomykać na swym rączym motobecane w letniej kiecce i japonkach oraz z rozwianą grzywą. a ja, owszem, może i z rozwianą (bo taki deszcz i taki wiatr), ale pomykam w kozakach, przeklinając dzień, gdy pochopnie gdzieś na samo dno schowałam zimowe rękawiczki.

czwartek, 6 maja 2010

jak dziki mamon

cały wieczór malowaliśmy mufinki urodzinowe filipa cukrowymi pisakami. teraz marc instaluje telewizor, a ja padnięta, bom się napiekła jak dziki mamon, modlę się, żeby zdążył, zanim zacznie się szminka w wielkim mieście.

wtorek, 4 maja 2010

spokojnie, kochanie

jak zwykle chwilkę szykuję się do wyjścia... gotowa staję przed lustrem i, jeśli nawet miałam nadzieję, że jakoś to będzie, mina szybko mi rzednie. ostentacyjnie, głośno i wyraźnie artykułuję, że nie jest dobrze, że mam coraz większe uda, coraz większy cellulit i coraz większe braki w szafie... (bo jak nigdy potrzebuję, żeby ktoś zaprzeczył i żebyśmy w końcu mogli wyjść z chłopakami z tego cholernego domu). a mój facet patrzy na to, co mam na sobie, i nie kryjąc kompletnego braku entuzjazmu, mówi: spokojnie, kochanie, mamy jeszcze dużo czasu. 

 

poniedziałek, 3 maja 2010

równy podział obowiązków

ponieważ marc domagał się równego podziału obowiązków, ostatecznie pozwoliłam mu posprzątać łazienkę. ja zrobiłam makaron z pomidorkami koktajlowymi, bazylią i ricottą, a potem rozgromiłam moich chłopaków w scrabble.

mamichalska zaręczyła się w maju. gratulować!