niedziela, 30 września 2012

całkiem zjadalne

sms od agenta: no powiem mamonie, że ciastka tutku są całkiem zjadalne, to znaczy całkiem zjadłem.
odpisuję: zazdrość;) (bo po moich tutku przywiezionych z wakacji absolutnie nic już nie zostało)
agent: taa, widziałem nieraz na fotach twoje żarło. to dopiero może szlag trafić.

laserowy paintball

filip: mama, może chcesz iść z nami na ten laserowy paintball?
nie chciałam. widocznie aż tak mnie nie nosi.

piątek, 28 września 2012

nosi nas

ja: tak mnie jakoś nosi ostatnio. chciałabym coś zrobić w życiu, ale jeszcze nie wiem co... zawsze myślałam, że to będzie ślub;)
judytka: mnie też nosi. ale stopuje mnie brzuch.






czwartek, 27 września 2012

będę sobą

taka tam serialowa rozmowa a propos...
x: ja wiem, jak mam się zachowywać na randce!
y: tak?
x: tak. będę sobą!
y: nie!!!

wiedziałam;)

środa, 26 września 2012

zrób mu tartę

a.: myślałam, że ma żonę i trójkę dzieci... ale okazało się, że nie jest aż tak zajęty. właściwie może mieć najwyżej dziewczynę...
j.: wiesz co, zrób mu tartę!:)

a.: chyba nie mam już na to siły. musiałabym się starać...
kolega: nie staraj się. bądź sobą!
no to akurat rada stulecia. jakbym nie była kobietą, też bym pewnie takich rad udzielała;)

będziesz moim kolejnym problemem? bo szczerze mówiąc, nie mam na to siły... (erin brockovich)


wtorek, 25 września 2012

żeby was nie okradli

kilka dni przed naszymi wakacjami mojej elce łobuzy jakieś ukradły siodełko od roweru, gdy zaparkowała go na placu zabaw. więc gdy tylko wylądowaliśmy w burgas, takiego dostałam esemesa: bawcie się dobrze i uważajcie, żeby was nie okradli!
odpisałam: dobrze. postanowiliśmy, że w ogóle nie będziemy opuszczać pokoju;)


niedziela, 23 września 2012

ona wygląda jak drzewo

weekend pełen wrażeń. wbiło mnie w fotel na jesteś bogiem, ola kwaśniewska wyszła za mąż, a babcia helena zrobiła furorę na fejsie (mimo że prawdopodobnie absolutnie nie wie, co to jest fejs, a tym bardziej jak się tam znalazła). było ciasto ze śliwkami u halinki, a u nas po raz pierwszy kuchnia indyjska. no i tarta. bo tarta jest zawsze.

oglądamy got to dance. filip patrzy na krystynę mazurównę i mówi: ona wygląda jak drzewo.





piątek, 21 września 2012

że istnieje taka możliwość

mamon: ale mam nadzieję, że nie pochwaliłeś się już w całej szkole, że na pewno kupimy tego gekona??
filip: nie w całej szkole, tylko jasiowi. i nie że na pewno, tylko że istnieje taka możliwość.

ale żeby wszystko było jasne. taka możliwość przestała istnieć (nota bene: czy normalne dzieci mówią takim językiem??!) w dniu, w którym zorientowałam się, czym taki gekon się żywi. i że prawdopodobnie będę musiała dygać po te pasikoniki na drugi koniec miasta. średnio raz w tygodniu. never ever. no po prostu nie ma takiej opcji. i po moim trupie. jeszcze mi się poza wszystkim to zielone żywe paskudztwo porozłazi po całym lofcie przed obiadem gekona!?

czwartek, 20 września 2012

już mi się kończy życie

no to w jeden piątkowy wieczór wykończyły mi chłopaki net bezprzewodowy w playu… błogosławiony niech będzie dzień, w którym ożył. choćby i był czarnym czwartkiem, który nastał po czarnej środzie... fucking shit...

mamon do jaśka i filipa (o trzynastej wciąż w piżamach i przed kompem): chłopaki, dalej, wstajecie! wstajecie i wychodzicie! nooow!!!
filip: zaraz! już mi się kończy życie!

mamon: jasiu, twoja mama też tak z tobą ma??
jasiu: gorzej!


piątek, 14 września 2012

bohater

nie poszłam do kolegi na grilla, bo filip zaprosił jaśka na noc. no to teraz jest tak, jakbym przynajmniej z dwa takie grille miała na chacie... z tą różnicą, że do łóżka mam bliżej.

filip: a wiesz, że mój wujek kiedyś po coli wybekał cały alfabet! nieźle, co?
jasiu: bohater!

stambuł cz. 2

zapalić bułgarskiego papierosa pod błękitnym meczetem, zjeść baklawę, która nigdzie nie smakuje tak jak w turcji, zgubić się na grand bazarze... a potem zapakować tureckiego vogue'a i dużo pistacjowej chałwy i obiecać sobie, że jeszcze kiedyś tu wrócimy. bo jeden dzień na to miasto, choćby i od świtu, to za mało...



czwartek, 13 września 2012

stambuł cz. 1

gdyby mamon pojechał na urlop i nie miał przygód, to nie byłby chyba mamonem. a ponieważ w bułgarii nic specjalnie się nie działo, postanowił udać się do stambułu. wystarczyło nabyć wycieczkę (opcja idealna, czyli "shopping"), żeby zaczęło się dziać.
mamona spotkało w życiu niejedno. ale żeby zapłacił za śniadanie, obiad i polskiego przewodnika i nie dostał ani jednego, to mu się jeszcze nigdy nie zdarzyło...
sms od judytki, która tego dnia przebywała na targach w starej rzeźni: siedzę z moimi lalami. jedyne co mi schodzi to wizytówki. co u ciebie?
ja: chodzę po stambule na pełnym wku.wie. jest pełnia, mam okres (czyli że w ogóle nie powinnam wychodzić z domu, a co dopiero jeździć na wakacyjne wycieczki), a jeszcze za chwilę rozładuje mi się aparat... wtf??

kolega: płakałaś? 
ja: no raczej. jak tylko zorientowałam się, że mnie oszukali. zawsze płaczę. przez to płakanie rozpadło się kilka moich związków...;)


poniedziałek, 10 września 2012

mogę loda?

rodzic zwykle oczekuje, że dziecko po powrocie ze szkoły będzie się grzecznie meldować. a mamon dostaje w pracy esemesa o treści: mogę loda?

po południu idziemy na rower.
filip: jak wrócimy, to założę sobie fejsbuka!

mamon: do babci chcesz dzwonić?
filip: a nie wiem. nie mam o czym mówić.


niedziela, 9 września 2012

choroba

filip: są ludzie, którzy nie mają poczucia humoru. a to jest choroba?

sobota, 8 września 2012

fisching

co mamon robił w bułgarii? kąpał się w morzu czarnym, jadł rekina i pił gruszkowe somersby. odkrył też, że wszystkie sklepy w mieście nazywają się "supermarket". a co najważniejsze można w nich kupić jego ulubione ciastka tutku. za 1 lewa! najs:)))