poniedziałek, 30 stycznia 2012

portret charakterystyczny

niedzielny poranek. robię zadanie domowe (no bo przecież bez walki się nie poddam). w tym celu próbuję dorwać bliską mi osobę.
filip, z szelmowskim uśmieszkiem, wciskając mi moją ulubioną lalkę murzynkę: jej zrób zdjęcie. powiesz, że to twoja córka:)


niedziela, 29 stycznia 2012

kurs

nie miałaś kobieto bladego pojęcia o ekspozycji, głębi i balansie bieli i byłaś szczęśliwa. nie wiedziałaś, co to przysłona oraz czułość iso i żyłaś jak królowa. ale nie! ty chciałaś się popisać. chciałaś udowodnić i pokazać. no to teraz masz: zakaz pstrykania fot w trybie auto, zadanie domowe: portret (na jutro!), i wrażenie, że wszystkie twoje foty są słabe...
idź sobie lepiej buty kup. na tym się znasz.



sobota, 28 stycznia 2012

niemoc

tak mnie bolą zęby, że nie mogę pisać.


piątek, 27 stycznia 2012

katoliku, obudź się

jasna cholera. jeszcze chwila, a spłonęłaby cała moja kolekcja butów, torebek oraz cukrów (!!!). ale prostownica pozostawiona na cały dzień w kontakcie to jeszcze nic. wieczorem napisałam do marii. i maria na antenie przeczytała mój list. bez entuzjazmu. nie zrozumiawszy nic a nic, do czego przyznała się publicznie. choć wydawało mi się, że taki jest dobry, taki świetny i taki zajebisty... 

mąż dorki napisał na fejsie. że spóźnił się na protest przeciwko acta i zdążył dołączyć jedynie do maszerującej na szarym końcu grupy starszych panów z transparentem "katoliku, obudź się!".

czwartek, 26 stycznia 2012

marie mu się pomyliły

filip: co robisz?
mamon: pracuję i słucham radia maria.
filip: naprawdę??

środa, 25 stycznia 2012

żebyś się nie ponadziewał

filip mierzy strój zwiadowcy na piątek.
mamon: tylko żebyś się nie ponadziewał na te łuki i na te noże!

iść na rzeź

na muppety nie iść. iść na rzeź.

ja do dorki (przed seansem, wpatrując się w karmelowy popcorn za szybą): kupiłam sobie na imprezę taką kieckę, że przez dwa tygodnie w ogóle nie powinnam jeść :(  
ale nie powiem - w zeszłym roku się najadłam...


wtorek, 24 stycznia 2012

natręctwa i obsesje

większość ludzi doznaje czasem drobnych obsesji i natręctw. zjawiska takie nie mają jednak znaczenia. obsesje i natręctwa stają się zaburzeniami dopiero wtedy, gdy ich intensywność i uporczywość zaburza normalny tryb życia (tu).
nucenie przez cały dzień melodii z nowego spotu biedronki z pewnością zaburza normalny tryb życia... 

niedziela, 22 stycznia 2012

lakiery do paznokci

w kinie z dorką i ośmioletnią zuzą, chwilę przed muppetami.
ja: zuza, pomalowałaś oczy??
zuza z dumą: no. w domu mam też lakiery do paznokci.
ja: jak nic wdałaś się w ciotkę;)

złe dziewczyny cię zdołują

drukuję dziecku słowa jednej angielskiej piosenki, której chciało się nauczyć na pamięć, a tu polskie tłumaczenie: mam kaca. woahhh. na pewno za dużo wypiłem. mam kaca. woahhh...
mamon: filipu, ty wiedziałeś, o czym on śpiewa??
filip: no... że ma kaca.
mamon: a skąd ty wiesz, jak jest kac po angielsku?? takich rzeczy uczą w szkole??
(całkiem niedawno filip śpiewał piosenkę, której refren zaczynał się od słów: złe dziewczyny cię zdołują...)


piątek, 20 stycznia 2012

na taborecie

zajęta konkursem od tygodnia nie wchodziłam na pudelka (?!). a tam: miley c. bez stanika i nergal chodzi po wodzie na taborecie... 
jak czytam pudelka, to okazuje się, że tak naprawdę nie mam żadnych poważnych problemów. chodzę w staniku (nawet jeśli nie widać) i nie chodzę po wodzie, tym bardziej na taborecie (ale umiem zrobić przysiad).   
problemy mamona są przyziemne...
mamon: filip, do mycia!
filip: a nie moglibyśmy być starożytnymi grekami? bo oni myli się raz w tygodniu!

z pieczątką fabriki

z fejsa wyjęte...
nie ma to jak obudzić się z pieczątką fabriki na dłoni. namacalny dowód na to, że wczorajszy wieczór naprawdę miał miejsce.


siostry na szopingu

marta: czy coś by się stało, gdybym wydała na siebie dwieście złotych...?
judyta: czy coś by się stało, gdybyś wydała na siebie pięćset złotych?:)

wszystko, co było do wygrania

ożeż kurczę: siódme miejsce!! kolejny etap! jesteście wielcy, wasze telefony najlepsze, a mamon cieszy się jak dziecko. bo niewyobrażalne stało się możliwe. wystarczyło tylko wyjść z tej łazienki. 

w zeszłym roku mamon wygrał wszystko, co było do wygrania: cztery bilety na euro, dwa bilety do kina i buty w butyku. aż strach pomyśleć, co mógłby wygrać w tym...;) 

czwartek, 19 stycznia 2012

wracam jak gdyby nigdy nic z fabriki (po koncercie marii taylor, na który wyciągnęła mnie marta), patrzę, a mój własny blog na zapierającym dech czwartym miejscu! co tam cały nowy jork - lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć!
wszystkim, którzy tak chętnie wyskakiwali z telefonów, bo czytają, lubią, chcieli albo dlatego, że akurat ich zmusiłam, bardzo dziękuję:) 
i nadal można głosować - do dwunastej w południe (I00092 pod nr 7122). bo wiadomo, że konkurencja nie śpi. 

ps dostałam życzenia urodzinowe od payback;)

środa, 18 stycznia 2012

na urodziny

a angelina to kupiła bradowi na urodziny wodospad.
czy ktoś mi kiedyś kupi nowy jork...?

wtorek, 17 stycznia 2012

nie jestem gotowa

kolega: już niedługo walentynki.
ja: ee, mnie to nie dotyczy.
kolega: nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie miłość. może za dwie godziny?
ja: za dwie?! to ja nie jestem gotowa!;)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

niektóre cukry

no nie wierzę!! mamy dziewiąte:) przynajmniej do północy. i padamy na twarz. molestowanie znajomych na facebooku, w pracy i gdzie tam się da (chyba tylko obcych ludzi na ulicy nie zaczepiałam z prośbą o esemesa... jeszcze...) jest bardzo wyczerpujące. żeby odreagować, zagrałam w totka i odkurzyłam swoją kolekcję cukrów. niektóre cukry mają nawet po kilkanaście lat! niesamowite.



udział wzięli: zosieńka, alicja w krainie czarów, sypialnia mamona, coraz bardziej kudłaty filipu i mamonowa kolekcja cukrów.

jejeje

jejeje! jedenaste:) głosujecie jak szaleni! a mamon sobie marzy... bo gdyby tak jego blog znalazł się w pierwszej dziesiątce i przeszedł do drugiego etapu, to czytałby go tomasz sianecki! a wtedy wy już zawsze czytalibyście bloga, którego czytał sam on!! i like it!
ale, ale, uspokój się mamon i ochłoń! najlepiej zamknij się na chwilę w łazience. bo tak jak dziś pobudzony to ty nie byłeś już dawno. wprawy nie masz. zejdziesz przed ostatecznym starciem jak nic. nie daj bóg we własne urodziny... 

niedziela, 15 stycznia 2012

wielka grecka rodzina

zostawiliśmy daleko w tyle życie to dziwka i girls watch porn i wskoczyliśmy z blogiem na siedemnaste miejsce! ależ wy głosujecie!!! ale żeby dotrzeć do pierwszej dziesiątki przydałaby nam się jeszcze jakaś wielka grecka rodzina. z telefonami oczywiście. kto zna - zaraz do mamona pisze!;)


sobota, 14 stycznia 2012

weekend jest

trzeciego dnia mamon zajada stres. kremem z serka mascarpone (!!). i po raz pięćsetny chyba ogląda był sobie chłopiec. a uda mu rosną... (a w dupę tam. weekend jest).


piątek, 13 stycznia 2012

obmyślić strategiczny plan

jeszcze wczoraj był radosny i pełen nadziei. ale dziś - spadłszy z pięknego osiemnastego miejsca na miejsce dwudzieste czwarte, na znak protestu zamknął się w łazience (ma drzwi, to może się zamknąć). a więc jednak nie będzie to takie proste - pomyślał - widać konkurencja nie śpi... ale, ale! w końcu nie z takimi problemami sobie w życiu radził: pełnia, debet na koncie, brak pomysłu na obiad i w co się dzisiaj ubrać... musi tylko wyjść z łazienki i obmyślić strategiczny plan. hmm...
cały czas możecie wspomóc mamona! tak żeby znalazł się między dopijamy i lecimy a wycięte z maili najlepiej:) po prostu zagłosujcie!  

no nie

mamon: w zeszłym roku pomyliłam kategorie, więc teraz mój blog jest w absurdalnych i offowych.
koleżanka: on nie jest absurdalny.
mamon: no nie.
chociaż to, co się tu dzieje, normalne też nie jest.


czwartek, 12 stycznia 2012

masz z górki

mój horoskop w elle: po dziewiątym stycznia masz z górki i jest to niezła zapowiedź nowego roku. duża energia, potężne siły twórcze, w perspektywie - dziecko (...)
jest po dziewiątym stycznia. mam katar z nosa, żadnej energii, żadnych sił twórczych, w perspektywie żadnego dziecka (ale błagam - dopiero co dzieci przyjaciółek skończyły mi się rodzić!).

środa, 11 stycznia 2012

jest:)))

cztery tysiące dwieście pięćdziesiąt gramów i pięćdziesiąt dziewięć centymetrów. rzekłabym: wielkoludka;)

wpływ niektórych leków

oż fuck - mamichalska na porodówce!! adelka - trzymaj się dziewucho i nie wykończ matki! 
takie okoliczności czynią gruboskórnego nieraz mamona sentymentalnym wybitnie. ogląda rodzinne albumy (kiedy minęły te czasy, gdy zdjęcia robił swym bjutiful niebieskim canonem na kliszę??) i wzrusza się - nie rozkleja! ale to może być akurat wpływ niektórych leków...