nie umarłam, ale było blisko... trzy dni w piżamie, puchowych kapciach z jyska, pod kołdrą w białe króliki. jeden termometr rtęciowy, z pięć litrów herbaty z miodem i cytryną, trzy rolki papieru toaletowego regina. jezusie chrystusie, ile można?? filip też wyraźnie odetchnął z ulgą, gdy trzeciego dnia mamon jednak wstał i zrobił mu rosół (choć sam przez dwa dni dzielnie odgrzewał sobie parówki!).
ominął nas basen i wietnamskie jedzenie u judyty:((
i pomyśleć, że jeszcze w czwartek beztrosko brykaliśmy sobie na winogradach...
ale imprezka, Alinka było przemiło:-)
OdpowiedzUsuńLidka
jak zawsze u Was!:) buźka
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ja jestem strasznym śpiochem. Może dlatego, że ostatnio kupiłem sobie nową kołdrę https://senpo.pl/koldry/koldry-180x200/ i to dzięki niej tak dobrze mi się teraz śpi.
OdpowiedzUsuń