środa, 30 maja 2012

wtf??!

wtf??! dwa popsute kompy nie wystarczą. czas na bojler. ogłaszam konkurs: co mamonowi popsuje się jutro?

poniedziałek, 28 maja 2012

ludzik

j.: a mówiłam ci, że mały już kopie?
a.: no co ty! mały - wiedziałam:)
j.: nie - mały w sensie ludzik. płci nie znamy:)

szparagi bez łyka

kto rano wstaje, temu świeży szpinak na rynku. szparagi bez łyka. truskawki. i mięta. i z tysiąc torebek...


poniedziałek, 21 maja 2012

na topless

mamon do syna. który wciąż bez koszulki: a ty tak idziesz?
filipu: no.
mamon: na goło?
filipu: nie na goło, tylko na topless:)

sobota, 19 maja 2012

próba w czwartek

filipowi zaraz po komunii  szybciutko minął zapał do chodzenia do kościoła w każdą niedzielę. a tu x marian wysyła mamonowi esemesa... pierwsza rocznica komunii. w sobotę. próba w czwartek. musiałam odwołać paznokcie?!



piątek, 18 maja 2012

dzisiaj ryb nie ma

może nie spotkaliśmy na schodach liroya. ale za to na plaży opalał się sam bruce lee:)


wtorek, 15 maja 2012

chyba nie będziemy chodzić do teatru

gdańsku, gdy mamon zapatrzył się na plakat festiwalu wybrzeże sztuki...
filip: chyba nie będziemy chodzić do teatru??

w teatrze nie byliśmy. poszliśmy do galerii starych zabawek. filipu się cieszył, a mamon cieszył się jak dziecko...


poniedziałek, 14 maja 2012

zboczona

a.: ale miałam sen!
j.: domyślam się z kim;)
a.: no właśnie nie z nim!
j.: nie z nim? a z kim? z x?:)
ja. no nie. chociaż on też mi się kiedyś śnił... chyba jestem zboczona:)

żadnych dramatów ani melancholii

wybieramy film na iplayu...
filip: ja nie chcę żadnych dramatów ani melancholii!
mamon: mam, mam: joga na płaski brzuch!:)
filip: ale to jest od 15 lat!
na szczęście w kompie mieliśmy jeszcze nietykalnych. żałuję, że przegapiłam w kinie. na takie filmy trzeba chodzić do kina!


trochę

mamon: filip, umyłeś buzię?
filip: trochę.

niedziela, 13 maja 2012

można, ale w skrótach

sobotni poranek
jeśli pobojowisko w kuchni, które zostało po nocnych manewrach (uświadomiwszy mi boleśnie, że nie jestem perfekcyjną panią domu), będą rekompensowały mi TAAAKIE sny, to ja już się zgadzam na następną imprezę!!

impreza
po pierwsze konkurs na projekt graffiti...
miki: a można używać przekleństw?
filip: można, ale w skrótach!

(gdy zobaczyłam w tesco irysy, nie mogłam ich przecież nie kupić!)
jagoda: proszę pani, a co to są irysy?

po dwóch godzinach zabawy...
jasiu: co robimy?
filip: nie wiem...
jagoda: a co tam masz w tej swojej rozpisce? o, disco!:)

mecz w kosza na boisku...
filip: daniel, no nie aż tak dziko!
miki do brata: jak grasz, ty ośle!

wieczór
koniec. uff... ofiar nie było. no może jedna...;)


piątek, 11 maja 2012

grilluje krokodyla

to, że mamon ma w sobotę na poddaszu kinderparty, a w związku z tym do zrobienia jeden tort mascarpone, jedną tartę czekoladową i z tuzin muffinków marchewkowych oraz dekorację stołu, to jest pikuś. pascal w telewizji grilluje właśnie krokodyla...

filip: antek trochę się spóźni, bo w sobotę o czternastej ma fryzjera.
no pięknie. a mamon ani włosów nie zrobi, ani manikiuru, bo całą noc będzie dygał w kuchni. ale czego się nie robi z miłości do filipu.


czwartek, 10 maja 2012

tak na ostatnią chwilę??

jak zwykle do hiszpańskiego udaje mi się usiąść tuż przed hiszpańskim... a tu (oż fuck) homework?! a wiadomo, że jak mamon ma homework, to filip będzie akurat chciał omawiać szczegóły urodzinowego przyjęcia (z którym notabene też jestem w dupie...).
ja: filip, teraz nie mogę gadać. robię zadanie domowe.
filip: zadanie? tak na ostatnią chwilę??

środa, 9 maja 2012

bambo w lesie

mamon na urlopie majowym jadł wyłącznie niezdrowo. co gorsza na gofrach z frużeliną się nie skończyło. odkrył na przykład na piwnej kawiarnię pikawa i tam zakochał się w deserze pod wdzięczną nazwą bambo w lesie...


piątek, 4 maja 2012

sms od eweliny, gdy my jeszcze w łóżkach: kto rano wstaje, ten spotyka liroya taszczącego kanapę:)
filipu: jutro wstaję o ósmej!!

czwartek, 3 maja 2012

o ósmej

1 maja
takiego samobója to tylko mamon potrafi sobie strzelić... zamienić trzydziestostopniowy upał na lodowaty nadmorski wiatr. z własnej i nieprzymuszonej woli. ja cież pierdzielę!! jeśli los mi tego nie wynagrodzi jakimś mega zajebistym turystą (no bo że ratownikiem na pewno nie - to już wiadomo), to ja nie wiem. zamarznę tu. 
z zimna chce mi się jeść. gospodyni podjęła nas kopertami z ciasta francuskiego z kurczakiem, suszonymi pomidorami, zielonymi oliwkami i serem feta oraz sałatką z czerwonej papryki z sosem z musztardy dijon! wiedziałam, że utrzymanie zasad zdrowego żywienia na urlopie będzie trudne. ale nie sądziłam, że złamię się już pierwszego dnia...

2 maja
zesłanie mi mega zajebistego turysty los uznał najwyraźniej za znacznie trudniejsze od załatwienia ładnej pogody na dziś:) była plaża. były drinki. były gofry z frużeliną.

wieczorem ustalam plan, bo umówiłam się z lidką na kolejny dzień plażowania.
ja: filip, obudź mnie rano, żebyśmy jutro trochę wcześniej wyszli z domu.
filip: o której?
ja: o ósmej.
filip: znaczy o dziewiątej... dobra.


wtorek, 1 maja 2012

ale jak liroy zobaczy!

ewelina: ...pod nami mieszka liroy (ten liroy!).
podczas gdy ewelina opisywała lokum w gdańsku, mamon nieopatrznie spakował filipa w walizkę w kwiatki. więc mimo że była lżejsza, syn od razu złapał za tę drugą, stukilową, zamykaną przez siadanie, ale jednak niebieską. gdy byliśmy na miejscu, nie wytrzymałam...
ja: filip, daj spokój, jak raz wniesiesz po schodach walizkę w kwiatki, to nie będziesz zaraz dziewczyną!
filip: ale jak liroy zobaczy!


ile par butów

sms od lidki: pakuję się. koszmar. trzy pary dżinsów rurek wystarczą? a jeszcze, ile par butów mąż pozwoli mi zabrać...?

dobrze, że w pociągach nie ważą walizek;)

jestem teraz szczęśliwa

nie wytrzymałam i zaciągnęłam dziewczyny do piece of cake. domyślacie się, jak to się skończyło... tarta z kiwi i kremem (patisserie...?) i fritz-kola:)
kilkuletnia córka koleżanki, jedząc lody, powiedziała: jestem teraz szczęśliwa. wczoraj czułam dokładnie to samo!