ja do amelki: amelka, wymyśliłaś imię dla dzidziusia?
amelka: dla chłopca oliwier, a dla dziewczynki…
filip:… hannah montana!
ps. judytka poszła do ortopedy w celu zdjęcia gipsu, a ortopeda się zdziwił, że jeszcze go sobie sama nie zdjęła... i to wcale nie była wizyta sponsorowana przez nfz!
ps dwa. podobno dziś jest międzynarodowy dzień płynów do mycia naczyń. wszystkim płynom życzę skutecznej walki z tłuszczami. i większej wydajności!
ps trzy. aby się nastroić przed integracją;)
ps. wierzcie lub nie, ale wczoraj upiekłam ten tort. był wyśmienity (na filmie w przekroju pozostałości). nie udała się jedynie polewa, którą nota bene kupiłam w sklepie. wniosek jest jeden: nigdy więcej półśrodków.
***
ps. oczywiście dementuję: mężczyźni to nadal moja ulubiona płeć!
ps dwa. babeczki zrobiły furorę w szkole. kolega miki powiedział, że chciałby, żeby sto razy dziennie były urodziny filipa, a kolega jasiu, żebym zawsze piekła filipowi babeczki na urodziny.
w tramwaju skończyłam po rozstaniu. zastanawiam się, po co pisać książki, jeśli nie są tak mądre i dojrzałe, jak powieść shalev. zamówiłam już męża i żonę. szalona podróż przez piekło małżeństwa według die welt. nie doświadczyłam, to sobie chociaż poczytam. może mi się odechce.
tuż przed majówką judyta złamała nogę. i pomyśleć, że chłopak wyszedł tylko na parę godzin do pracy. nigdy już nie będzie pewien, czego może się spodziewać po powrocie. i czy może judytkę zostawić bez nadzoru. bóg jeden wie, co biedactwo skłonna sobie jeszcze zrobić sama w domu. judyta kończynę w gipsie trzyma w tajemnicy. przed mamą i siostrą (które blogów nie czytają, co pozwala mi z czystym sumieniem o wydarzeniu napisać). łamanie nogi bez ubezpieczenia jedna i druga uznałyby za nieroztropne. a dodatkowy stres jest zbędny, bo w chwili obecnej poszkodowana zajmuje się nauką kilku technik powłóczenia chorą kulasą jednocześnie. z rewelacyjnym skutkiem! a w dodatku podejmuje gości (czy wszystkich, tego nie wiem, ale filipu i mamona na pewno) ciastem rabarbarowym, przy którym moje pospolite babeczki z paczki pozostaną na zawsze pospolitymi babeczkami z paczki. i nie pomoże im nawet to, że piekł je mamon z niepowyłamywanymi nogami.
ps. anya się odezwała. zamiast boczenia się (bo szkoda życia) znów wieczorne polek na gadu rozmowy o facetach przeważnie.
ps. babeczki pakuję na jutro. będziemy z judytką zajadać, a brzuchy nam będą rosły.