poniedziałek, 4 maja 2009

techniki powłóczenia kulasą

tuż przed majówką judyta złamała nogę. i pomyśleć, że chłopak wyszedł tylko na parę godzin do pracy. nigdy już nie będzie pewien, czego może się spodziewać po powrocie. i czy może judytkę zostawić bez nadzoru. bóg jeden wie, co biedactwo skłonna sobie jeszcze zrobić sama w domu. judyta kończynę w gipsie trzyma w tajemnicy. przed mamą i siostrą (które blogów nie czytają, co pozwala mi z czystym sumieniem o wydarzeniu napisać). łamanie nogi bez ubezpieczenia jedna i druga uznałyby za nieroztropne. a dodatkowy stres jest zbędny, bo w chwili obecnej poszkodowana zajmuje się nauką kilku technik powłóczenia chorą kulasą jednocześnie. z rewelacyjnym skutkiem! a w dodatku podejmuje gości (czy wszystkich, tego nie wiem, ale filipu i mamona na pewno) ciastem rabarbarowym, przy którym moje pospolite babeczki z paczki pozostaną na zawsze pospolitymi babeczkami z paczki. i nie pomoże im nawet to, że piekł je mamon z niepowyłamywanymi nogami.

ps. anya się odezwała. zamiast boczenia się (bo szkoda życia) znów wieczorne polek na gadu rozmowy o facetach przeważnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz