czwartek, 29 sierpnia 2013

jesień

będziemy zorganizowani i poważni,
uczesani i i przezorni...

dziecko wróciło z wakacji, spojrzało za okno i powiedziało: o, kasztany!
na lekko już jesienne wieczory najlepsze drożdżowe u lidki:))

środa, 28 sierpnia 2013

plotki, fotki, teledyski

dzisiejszy przegląd pudelka: sutki joanny krupy na lotnisku, granatowa marta żmuda-trzebiatowska i beata wraca do klanu...
wpisuję "jarosław boberek": aktualnie brak plotek na temat tego artysty. zarejestruj się i sama dodaj plotki, fotki, teledyski na jego temat. plotki, fotki, teledyski? od wczoraj na blogu;)

dyrektor solanina: za rok proszę się akredytować jako MEDIA:)
wow. mam nadzieję, że nie żartował. na papierze co prawda tego nie mam, ale za to mam to na fejsie;)



wtorek, 27 sierpnia 2013

jak fejmy, czyli piąty solanin!

poszłam na rower, bo myślałam, że to wyjeżdżę. ale depresja pofestiwalowa jest nie do wyjeżdżenia. nawet zakupy nie pomogły. nic. no bo jak pogodzić się z tym, że solanin też się kiedyś kończy. że nie można iść do kina, bo trzeba iść do pracy. holender.

tyle wrażeń, że nie wiem, od czego zacząć. dobrych filmów tyle, że właściwie nie wychodziłyśmy z kina. drogówka, układ zamknięty, miłość, kanadyjskie sukienki, pokłosie, obława... dla takiego nygusa jak ja, który ominął je wcześniej szerokim łukiem, wrzucając wszystkie do worka pod tytułem "kino polskie" (a wiadomo, jak to z kinem polskim bywa), była to nie lada gratka. nie wspominając o blokach filmów konkursowych (świetny nagrodzony franek oraz mój faworyt - niestety niedoceniona one hole) i o tym, że od roku zamknięte kino odra pękało w szwach.
ale i tak wszystko przesłoniły wydarzenia sobotniej nocy, kiedy to wybrałyśmy się z bratową do kafla. plan był taki: wypić piwo z piotrem glacą mohamedem (renia zaraz po przyjeździe wyraźnie zapowiedziała: ja przyjechałam tu dla glacy!) i z jarosławem boberkiem (bo oto przedostatniego dnia okazało się, że ja przyjechałam dla niego!).
mówisz, że możesz - to możesz. mówisz, że nie możesz - to nie możesz. więc sobie wybierz (mistrz zen seung sahn). 
wybrałyśmy z bratową, że możemy, ale istniało niebezpieczeństwo, że plan się nie powiedzie - i wtedy miałyśmy upić się na smutno. ale nie... my dosoliłyśmy;))) 
filip rano: siedziałyście z nimi przy jednym stoliku? o ja, jak fejmy!

przy okazji serdecznie pozdrawiam pewnego wolontariusza, który w trakcie rozmowy dosiadł się do nas i powiedział, że każdy dzień zaczyna od bloga mamona. wtedy to dopiero poczułam się jak fejm;)






w niedzielę w parku krasnala aktorzy czytali dzieciom bajki. między innymi jarosław boberek. bajkę o czerwonym kapturku...
renia: ty wiesz, że on dla ciebie czyta tę bajkę;)
hehe, zważywszy moje ostatnie wybryki na autostradzie, całkiem niewykluczone;)
(mamy z bratową nowy plan: jedziemy do teatru studio. albo do imki...:))

PS usłyszeć ze sceny przemycone między wierszami "dzień dobry" - bezcenne!:)

piękne nasze foto by renia

oczywiście pozdrawiam również chłopaków: glacę i jarka! oraz wszystkich organizatorów piątego solanina! było najlepiej!!! mam nadzieję, że dosolimy razem także za rok!
 

piątek, 23 sierpnia 2013

solanin początek

piszę na fejsie: jedzie ktoś może autem na solanina i ma miejsce?
b.: solanina – organiczny związek chemiczny, toksyczny glikozyd. w znacznym stężeniu występuje w pędach roślin psiankowatych. spożyta, np. z kiełkującymi ziemniakami, może spowodować poważne zatrucia pokarmowe.
ja: wiadomo, że wszystko, co jest rodzaju żeńskiego, jest wysokokaloryczne i niestrawne. na szczęście solanin to facet;)



środa, 21 sierpnia 2013

sokołowice

mamon jest zwierzęciem miastowym. ale kiedy znajdzie się już na wsi, wtedy podnieca się każdym robakiem, motylkiem, pierogiem, roślinką...










sobota, 17 sierpnia 2013

jak ja teraz wrócę do babci...

zaczęło się od kawy z shakiem w mcdo w długołęce. no to przecież z długołęki rzut beretem do wrocka... co ja będę wnukom opowiadać? że byłam rzut beretem i zawróciłam?? no way! 
no to teraz mam taką historię... jak z rozpędu zjechawszy na obwodnicę autostradową. jak zatrzymała mnie pomoc drogowa. jak mili panowie z pomocy zapytali, czy jeszcze nie złapała mnie policja, bo tu się na rove nie jeździ. no nie złapała (mnie tylko na chodniku łapią). ale naprawdę na rowerze nie wolno? ojej, to jak ja teraz wrócę do babci? i zrobiłam takie oczy czerwonego kapturka, że panowie zabrali nas z rove i podwieźli z powrotem do długołęki. i jeszcze zapytali, czy z nimi bym nie chciała patrolować tej obwodnicy, bo akurat mają wakat, a ze mną by było ciekawiej;)
ale co przejechawszy, to moje: 67 kilometrów! gdyby mnie nie ściągnęli, byłoby jakieś dziesięć więcej...


babcia helena: za takie dziecko to na kolanach do częstochowy!
filip (przerażony): na kolanach?

moja elka częstuje babcię helenę czekoladą z wasabi.
ja: mamo, chcesz babcię zabić?;))

piątek, 16 sierpnia 2013

jaka tam leży laska

czwartek. dzwonię do filipa, że już jadę.
filip: babcia pyta, czy wiesz, że umarł jakiś mrożek.

dotarłam. motobecane dźwignął sakwy, które spakowałam uczciwie... co prawda mało się przez nie nie wypierdzieliłam, wysiadając z pociągu, ale za to mam wszystko! łącznie ze strojem kąpielowym i dżemem z czerwonej porzeczki własnej roboty dla babci heleny. 
babcia helena: napijemy się winka!
moja elka: mamuś, ale nie ma już winka...
babcia helena: jak to nie ma?
ja: to co wy tu tak codziennie przy dziecku łoicie?;)

z dedykacją dla agi m.
rano (to znaczy chyba przed dwunastą, ale dopiero wstałam, więc rano...)
filip: babcia helenka, co oglądasz?
bh: trędowatą.

opalam się przed domem.
nagle słyszę męski głos: józek, ty widziałeś, jaka tam leży laska?!

babcia helena: ile kto chce jutro pączków?
filip: ja trzy!
moja elka: ja dwa!
babcia helena: alinka, ile chcesz pączków?
ja: jednego!
babcia helena: jednego?
filip: babcia, napisz dwa!

babcia helena mówi do kogoś w kuchni. sęk w tym, że wszyscy oglądamy mad mena w pokoju...
filip: babcia helenka, z kim rozmawiasz?
bh: z widelcami:) 

 

środa, 14 sierpnia 2013

berlińsko

judyta: nie wiedziałam, że wybierasz się do berlina.
ja: ja też nie wiedziałam;)

oksana, gdy zbliżaliśmy się do outletu: dziewczynki, po prawej stronie eden!
kolega: to co w tym raju kupicie?
dziewczynki: nie wiemy!;)

po trzech godzinach...
oksana: mam dwa wnioski. albo mnie nie stać, albo jestem za gruba.
a i tak kupiła najwięcej. ja na przykład, żeby nie wychodzić z pustymi rękami, skoro już przejechałam kawałek drogi, kupiłam dwie czekolady i jedna polewę do ciast, wydając niecałe trzy euro w outlecie lindta...

w windzie...
oksana: mój kotek został sam w domu!
ja: mój też!:(
oksana: ale ja mówię o kotku. mąż w delegacji.
ja: ja też mówię o kotku!
nie wiedziała, że nie mam męża, ale czy ja wyglądam na kogoś, kto, gdyby go miał, mówiłby o nim "kotek"!? heloł!!

w każdym razie, pomijając przykre incydenty, których wam oszczędzę, a które jednak pozwoliły mi podjąć pewne ważne decyzje, wyjazd uważam za udany. poznałam oksanę i przywiozłam sobie trzy litry waniliowej coli, majonez musztardowy i zielonego berlinera:))









wtorek, 13 sierpnia 2013

off part two

a muzycznie... zbigniew wodecki zawsze będzie wywoływał uśmiech na mojej twarzy, ale po trzecim kawałku, powiedzmy sobie szczerze, wolałam wypić piwo w grzybku (nuda panie). w sobotę poszłam na smashing pumpkins, ale szybko zorientowałam się, że wspomnienia z młodości wspomnieniami z młodości, a dzisiaj nie rusza mnie koncert odegrany. nie widziałam pasji, nie widziałam radości. i tak, wiem, nie każdy musi zaraz rzygać ze sceny tęczą, ale chodziło o odrobinę choć entuzjazmu, kontaktu z publiką, cokolwiek, co sprawiłoby, że uwierzyłabym, że billy c. żyje... uciekłam na alunageorge i to była najlepsza decyzja, jaką podjęłam w ciągu ostatnich kilku lat;) tres.b może i zdobyła paszport polityki, ale, cytując klasyka: jak zachwyca, kiedy nie zachwyca... odbiliśmy sobie na rebece. bo rebeka zajebista! na eksperymentalnej laurel halo. na trójkowej (jak dla mnie najlepsze koncerty były właśnie na tej scenie) jens lekman (i love him!!) i magiczna julia holter. peter j. birch. super girl and romantic boys. przegapiony john grant (o czym ja wtedy myślałam, gdzie byłam, z kim piłam??). nie do przejścia: godspeed you! black emperor i my bloody valentine. brata interesowało tylko, czy widziałam molestę.


piszę do wojtka: a będzie ta nosowska na solaninie?
w.: nie, coś jej wypadło. w zamian będzie glaca.
ja: ee, glaca nie mój typ. gdyby w zamian było gosling, to by była inna rozmowa;)













peter j. birch & the river boat band


zbigniew wodecki and mitch & mitch



rebeka





molesta