środa, 27 stycznia 2016

powrót z wakacji jest straszny

chciałabym częściej pisać bloga, ale po powrocie z wakacji znowu mam dolinę. w sobotę wyprawiłam kolejne urodziny i wtedy jeszcze było świetnie. przyszło dużo gości, dostałam nowe prezenty, nie pamiętam, o której byłam w domu... zupełnie więc nie rozumiem, skąd ten nastrój. od niedzieli zdążyłam kupić już sobie na pocieszenie: spódnicę, czajnik* oraz plakat z patti smith. wszystko mocno przecenione, a najbardziej to spódnica, powinno pomóc jak nic, ale nie pomogło. pozostaje czekać na następną podróż. zabukowałam już wstępnie nocleg. d. pisze, że na tym profilowym gospodarz jest brzydki. więc jej odpisuję, że za taką małą kasę to nie musi być ładny. poza tym bardzo dobrze, że brzydki, d. i tak ma męża, a ja przynajmniej się nie zakocham, w końcu po co mi to.

* zorientowałam się, że ten, który mam, to spadek po moim byłym i ma teraz, krótko licząc, ze trzynaście lat. chyba wystarczy... choć chodzi jak złoto - najwyraźniej szczerze zostawiony;)




panie, panowie, tel awiw...























































poniedziałek, 4 stycznia 2016

rozmiar czterdzieści cztery

podsumowania roku nie będzie. coś tam wyszło, dużo jednak spierdoliłam. w tym roku obiecuję nie spierdolić aż tyle. dziś była chodakowska, w środę jest znowu wolne, a na urodziny lecę do tel awiwu:) zaczęłam czytać memy i grafy, które znalazłam pod choinką, obejrzałam star wars. przebudzenie mocy - miło mnie zaskoczyło, że gra tam ten fajny aktor z serialu girls, niestety grał tego niedobrego (zupełnie jak w życiu - ci najfajniejsi są zwykle niedobrzy). kupiłam sobie w końcu te ciepłe buty, których podobno faceci nie lubią (w sumie nie wiem, żadnego nie pytałam, na fejsbuku ktoś kiedyś napisał). halinka przygarnęła mnie w sylwestra, więc zamiast spędzić go, jak pierwotnie planowałam, z moim kotem, spędziłam go z halinką, dziećmi i kotem halinki. nikt w towarzystwie nie pił, w związku z czym wino, które przyniosłam, było całe dla mnie. nie wiem, czy to dobrze, ale postanowiłam w ogóle się nie przejmować. filip uzbierał już prawie na nowy komputer. powiedział, że sam go złoży. podobno potrafi. trochę się jednak martwię. wczoraj byliśmy po jego nowe buty. rozmiar czterdzieści cztery. matko…