poza tym turcy, podobnie jak panowie na całym świecie, może i nie kłamią, ale często nie mówią prawdy o swym stanie cywilnym - czyli bezcenne uwagi i spostrzeżenia w przewodnikach pascala.
piątek, 29 sierpnia 2014
czwartek, 28 sierpnia 2014
fucking positive
fajnie jest. dobrze jest. nie rycz. lecisz pod palmy. odstaw roguckiego, odstaw o.n.a. i cheta fakera (fakera posłuchasz w listopadzie. do tego czasu ci przejdzie). idź na wroga (zajebisty! przyzwyczaj się, że przystojni faceci z brodą jak jake gyllenhaal będą cię teraz prześladować, nic nie zrobisz), idź na taczaka (ładnie tam! i na pewno tego, kogo nie chcesz spotkać, nie spotkasz), zjedz coś niezdrowego (niezdrowe zawsze pomaga), i pamiętaj, że za chwilę masz wakacje. czy myślałaś, że jeszcze w tym roku zobaczysz stambuł?? właśnie! weź się w garść i dobrze przygotuj: pilingi, depilacje, mejkapy, manikiury... trochę ci zejdzie. potem pakowanie (fucking shit...). nie ma lekko. ale jak sama widzisz, zawsze może być gorzej. a jeśli on naprawdę się dobrze bez ciebie bawi, nie zgrywa się i nie udaje przed nikim, i nie udaje przed sobą, nie słucha fakera, a jeśli nawet słucha, to nie myśli wtedy o tobie, i naprawdę nie tęskni, to najmniejszym problemem powinno być teraz to, że już się nie widzicie. chwal pana, wypij wódkę, leć do stambułu i baw się, dziewczyno, póki jeszcze jesteś młoda! i przywieź sobie delfinka. amen.
wtorek, 26 sierpnia 2014
spragnieni lata
leniwe niedziele po sobotnich wyjściach w celach rozrywkowych kończą się zwykle późnymi obiadami z resztek w lodówce, bo tak bardzo, tak cholernie bardzo nie chce się iść do sklepu (a janka niestety też się nie wyśle). na szczęście resztki okazują się zacne, więc wciągamy szybki makaron z krewetkami podsmażonymi na maśle z czosnkiem i chilli. dawno nie było, no to pro: food porn by mamon.
a po południu wybrałyśmy się na koncert, spragnione lata, które niestety odchodzi, czego doświadczyłyśmy, siedząc na trawce w parku przy starym browarze. brr! i nie żebym była złośliwa, ale nie mogłam się powstrzymać (sorry, tymon!;))...
niedziela, 24 sierpnia 2014
coś się wydarzy
jeśli zamawiasz kebab* z sosem czosnkowym, a dostajesz słodko-kwaśny, jeśli kupujesz corneliusa bananowego, a dostajesz cytrynę i jeśli znowu śmiejesz się na filmie woodego allena, to wiedz, że coś się wydarzy;)
lidka w kinie muza: nie wiedziałam, że tu mają piwo, więc na wszelki wypadek wzięłam z domu winko;) bo wiesz, po filmie muszę od razu lecieć do dzieciaków.
oglądałyśmy więc magię w blasku księżyca, popijałyśmy najpierw piwko, potem winko z butelki po kubusiu (bo do czego wino może przelać matka;)), a wszystko to wprowadziło mnie w nastrój najlepszy od dawna.
czwartek, 21 sierpnia 2014
zabukowawszy
ja: jezu, oni tam mają takie słodycze: chałwy, nugaty, owoce w żelu... na tych tunezyjskich śniadankach to przytyłam z pięć kilo!
kolega: no, alinka, żebyśmy znowu nie musieli drzwi poszerzać, jak wrócisz;)
kolega: ale pozdrów ich tam ode mnie. powiedz, że ja jestem z turku;)
a o. polecił mi ten oto kawałek. nie wiem, o co mu chodzi i do czego pije, ale zapunktował. w dodatku okazało się, że śpiewa mój ulubiony ostatnio król. no to zapodaję sobie z moich nowych zajebistych głośników z przykrótkimi kabelkami, przez które nie mogę ich jakoś sensownie ustawić i wyeksponować i właściwie to prawie leżymy razem w łóżku. i janki na trzeciego. na szczęście mam duże łóżko.
wtorek, 19 sierpnia 2014
my nie szukamy dobrego człowieka
proszę pana, my nie szukamy dobrego człowieka, który udaje skurwysyna. my szukamy skurwysyna, który udaje dobrego człowieka. (metoda, jordi galceran)
zlećcie mi rekrutację...
ale tchórz.
no, tchórz.
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
ja też jestem emeryta
esemes od agenta: wyprażyłaś się i wystolicowałaś?
a i owszem. a nawet: byłam w teatrze;) pozdrawiam moich towarzyszy miejskiego grania. mocno spóźniony organek pozwolił nam dłużej posiedzieć i pogadać na praskiej plaży. (i ten spacer nocą mostem poniatowskiego, ach!). pozdrawiam właściciela bistro budapeszt na saskiej kempie (dziękuję za miłą pogawędkę i ciastko od firmy;)). pozdrawiam panie z mamaluby na ząbkowskiej (było to drugie - dość przypadkowe - moje podejście do kuchni gruzińskiej. i, uwaga, chaczapuri rewelacyjne, a więc nie jest ona dla mnie taka stracona, jak myślałam), a także moją idolkę marysię seweryn (tym razem w metodzie na deskach teatru polonia świetną!) oraz warszawską syrenkę.
w teatrze. trzy eleganckie starsze koleżanki kupują bilety na metodę.
pan w kasie: a czy mają panie jakieś zniżki?
pierwsza: jeśli jest emerycka, to jeden będzie ze zniżką.
na to druga orientuje się: to dwa - ja też jestem emeryta!
i budzi się trzecia: no to trzy - przecież jesteśmy w tym samym wieku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)