największe szczęście na offie: gdy spalasz się od dziesiątej w kolejce pod prysznic, która zaczyna się przy końcu tojtojów (czyli licz jakieś dwie godziny stania), umilając sobie czas lekturą pod mocnym aniołem (notabene na lekkim kacyku...),
a wtedy podchodzi pani i pyta, czy napijesz się zimnego redbulla.
no najlepsza promocja ever! i jeszcze za chwilę przybiega a. z bułką, bo właśnie wróciła z prowiantem z reala, a p. częstuje cię papierosem. nie dość, że wracasz na pole czyściuteńka, to jeszcze
po śniadaniu, naenergetyzowana i opalona, jakbyś z korfu przed chwilą
wróciła. no tak to można, proszę ja was, spędzać czas.
ps: namioty, poza tym że niektóre chu*owo się rozbijają, są najlepsze!
dakha brakha
chelsea wolfe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz