sobota, 31 marca 2012

żeby było ciepło

motto na życie w kisielicach*, chlebek bananowy w piekarniku, julia marcel w eskulapie...

* wszyscy chcą kochać, być kochani, 
no i żeby było ciepło i jedzenie,
i lans troszkę, i koniec.

środa, 28 marca 2012

motto na życie

filip do mamona: masz jakieś motto na życie? (ten to jak czasem z czymś wyskoczy...)
oczywiście, że nie. ale mam królika:)




królik czekał na mnie w pracowni lalek szmacianych beaty. boże, jak tam było ładnie! a on? on był najpiękniejszym królikiem, jakiego kiedykolwiek widziałam. nie licząc oczywiście tego, którego zjedliśmy w dzieciństwie (dostałam go kiedyś od dziadka, a gdy przyjechałam na kolejne wakacje, królika już nie było. dziadek sprzedał nam ładną bajeczkę, jak to królika ukradli źli złodzieje. ale ja doskonale pamiętam, że na obiad tego dnia było mięso...).
   
beata: mam nadzieję, że spodoba się synkowi!
mamon: zaraz, zaraz!, ale ja go kupiłam dla siebie!!


wtorek, 27 marca 2012

w siódmym niebie

ja tak sobie marzę, 
że jesteśmy w siódmym niebie...


niedziela, 25 marca 2012

priscilla

w ten weekend odkryłam dwa cudne miejsca. jedno z nich poleciły mi moje ulubione siostry (dziękuję!!). no to wsiadłam na swego rączego motobecana i pognałam. na wielką do priscilli!


piątek, 23 marca 2012

belki stropowe

co za tydzień. ja cież pierdzielę. najpierw filip oświadczył, że chce zostać bibojem (ostatecznie nie zdecydował jeszcze, czy ze studiami, czy bez). potem przeczytałam na pudelku, że nowojorski apartament carrie bradshaw jest do wzięcia (ale wiadomo, że nie stać mnie nawet na klamkę). a jeszcze później jedna pani w telewizji (specjalistka od feng shui) powiedziała, że belki stropowe nad łóżkiem wytwarzają negatywną energię (ja belki stropowe mam akurat wszędzie. musiałabym łóżko wystawić na dach, żeby nie było ich nad nim).
tak się tym wszystkim zestresowałam, że zjadłam nagrodę na blogowy konkurs (!?). ale spokojnie, pojechałam na hiszpańskie kino do muzy, a ponieważ bilety wyprzedano, poszłam do almy i odkupiłam. z czystym sumieniem przypominam więc o konkursie:) na kolejne prace czekam do siódmego kwietnia. a póki co zrobię sobie domowy ekstrakt waniliowy. o!

środa, 21 marca 2012

no mama!

gramy w scrabble. moja kolej. myślę. a ponieważ mam same ch..... litery, myślę długo.
filip: no mama! nie mamy całej nocy!


wtorek, 20 marca 2012

kobiety luksusowe

a.: pokaż, co ty kupiłaś!
ja: lakier i szminkę:)
a.: my to jednak, alinka, jesteśmy kobiety luksusowe;)

pracuję nad tym

z fejsa wyjęte...
rzuć wszystko i chodź się całować! pisze: ze wszystkim sobie poradzę, ale sama się nie przytulę...
komentarz: pracuję nad tym;)





na ostatnim zdjęciu ciocia wiesia (która mnie zabije...) na ganku. w czasach młodości. nie wiem, kto robił to zdjęcie, ale jak dla mnie jest genialne!

niedziela, 18 marca 2012

lejdis

rozmowa podsłuchana w tramwaju...
dziewczyna do chłopaka: ja wiem, że ty się nie możesz przyznać jako facet, że "lejdis" ci się podobało. ale przyznaj się! ja to widziałam!:)


wieczór z pitem

z fejsa wyjęte...
a.: wieczór z pitem. niestety nie bradem.

nie dość, że nie bradem, to jeszcze nie mam tych cholernych druków. ważne dokumenty zawsze chowam dobrze. tak żeby czasami ich potem nie znaleźć... 
no to zamiast wypełniać, po raz pięćsetny obejrzałam sobie lejdis, zrobiłam manicure i herbatę. a potem sprawdziłam pocztę i mało nie spadłam z łóżka. nadeszły pierwsze projekty blogowego banera w liczbie dwóch!! honor konkursu uratowany:) ale konkurs nadal trwa, więc brać udział, nie czaić się! zapraszam!



piątek, 16 marca 2012

oś czasu

kolega: tylko ty nie masz jeszcze osi czasu.
ja: będą musieli mnie zmusić;)


coś pięknego

kocham ten film! kocham reżysera! kocham micaelę ramazzotti! a ponieważ dawno nie płakałam, spłakałam się jak bobrzyca.

mamon po powrocie: genialny był ten film!
filipu: tak? a o czym?
mamon: o życiu.
filipu: a, to nie lubię.


fot. wp.pl

anna: ale to życie jest. nie wyobrażacie sobie, ile mnie kosztowało, żeby dać radę. (la prima cosa bella, reż. paolo virzi)

czwartek, 15 marca 2012

wojna z trolami

wiedziałam, że nadejdzie dzień, kiedy nawet ta, na której dzieci nie robiły nigdy specjalnego wrażenia, przyjdzie do mnie na wino z sokiem pod pachą...
ja: w zeszłym roku bym tego nie zniosła;) 
  
judytka: poszłam kupić sobie jakąś książkę o dzieciach, a kupiłam "wojnę z trolami":)

jajka podrożały

no ładne rzeczy: judyta w ciąży, jajka podrożały, a na dodatek mój mały filipu chce zaprosić do domu dziewczynę... dziękować bogu, że mamy te drzwi!


wystąpiła warszawa.

środa, 14 marca 2012

przypomnienie

czy czytelnicy mnie czytają? czy pamiętają o konkursie? szczegóły są tu.
wieteska i tutku czekają!


niedziela, 11 marca 2012

star wars w trzy de

musiałam się jakoś pocieszyć, więc gdy tylko dzieci zniknęły w kinie, szczęśliwa, że ominęło mnie star wars w trzy de (?!), poszłam na zakupy. kupiłam trochę biżu i przeceniony fioletowy sweterek zary. no:)


za pięćset osiemnaście

torebka vintage. mała, granatowa, sweet. za pięćset osiemnaście. może w przyszłym życiu...