utknęłam w połowie pakowania. pakowanie to najgorsze, co może się mamonowi przytrafić, zaraz po prasowaniu. nie wiedzieć czemu, ciuchów mam więcej niż mieści walizka... a gdzie przybory do makijażu i prostownica?? chyba zrezygnuję z prowiantu. i zabiorę suszarkę. a propos prowiantu, coś bym zjadła... strasznie wyczerpują takie myśli o wyjeździe.
za to grzywka przycięta i spanie dla filipu załatwione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz