niedziela, 3 maja 2009

jak dyktator przyjmował gości

dziś do wielkopolski przybyli: kuzyn - rodak zza oceanu, znany z tego, że wyjechał na trochę do francji, żeby zrobić karierę w futbolu, a zamiast przywiózł sobie na zawsze francuską żonę. żona kuzyna - piękna soizic o budzącym mą zazdrość rubensowskim biuście matki na żądanie karmiącej. maxime - czteromiesięczny pierwszy bratanek z czterdzieści razy mniejszy od filipa. oraz moja elka.

i pomyli się ten, kto pomyśli, że mój pierworodny obszedł się z gośćmi delikatnie. dyktator zarządził na obiad, zamiast kuchni polskiej, dużą pizzę z szynką i sosem czosnkowym. a potem pokierował wycieczkę do empiku, wetknął wujowi i babci eli do ręki po sztuce gry playstation2, i zaciągnął pod kasę pod pretekstem urodzin.

natomiast soizic i ja, uratowane, udałyśmy się do perfumerii, z której wyniosłyśmy po flakonie escady każda. będziemy nią pachnieć przez całe lato. po dwóch stronach oceanu.

***
pojechali, ciszę nocną zabijam piosenkami carli b.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz