wczoraj jeździliśmy na rowerach. filip zaliczał wszystkie dziury w chodnikach i krzyczał: ale ekstrema!
jutro podwójnie świętujemy: filipu - imieniny, ja - dzień matki. nie ma to jak odpowiednio imprezowo się ustawić. nikt nie będzie pokrzywdzony, nikt nie będzie musiał myć naczyń.
jutro podwójnie świętujemy: filipu - imieniny, ja - dzień matki. nie ma to jak odpowiednio imprezowo się ustawić. nikt nie będzie pokrzywdzony, nikt nie będzie musiał myć naczyń.
zastanawiam się, co stosownego upiec. i jak wynagrodzić potomkowi brak mamona na szkolnym przedstawieniu. szef wyjechał i pilnuję biura. pozostaje na odległość kibicować, żeby się filipu nie pomylił w deklamacjach.
ps. przez te wyjazdy na śmierć zapomniałam o mojej elce! trzeba będzie na listonosza całą winę zwalić, jak kartka z życzeniami nie dojdzie do jutra. a czasu ma mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz