środa, 21 września 2016

na sylwestra lecimy do porto

to uczucie, kiedy wracasz z bari, a w pracy od progu słyszysz: alinka, na sylwestra lecimy do porto!! dżizas, całe życie na to czekałam!!! :)) z radości z rozpędu zabukowałam też bilety do tel awiwu, bo byłyśmy tak umówione z judytką, że jak tylko urodzi tę córkę i trochę odkarmi, to pojedziemy. zdążyła urodzić dwie.
jaram się tak bardzo, a przecież ledwo ochłonęłam po wakacjach… w lipcu to dopiero się rozkręcałam (ostrawa!), za to w sierpniu było gorąco: off, ryga, solanin i bari…

ten post miał się pojawić trochę wcześniej. (przeszkodzili: zalef, teatr nowy, kolega majster, a także moje prywatne łóżko i seriale, które trzeba było nadrobić po powrocie). w związku z tym wyżej wymienione plany wyjazdowe uległy małym zmianom i dołączyła do nich także wenecja (z dorką!) :)) przyznaję się bez bicia, jestem podróżoholiczką… i wciąż kombinuję, jak by to zrobić, żeby nie trzeba było już wracać… ;)

na zdjęciach mój ostatni trip: wspaniałe bari w przepięknej apulii! i uwaga, wkrótce będzie więcej :)




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz