już prawie go napisałam, tego nowego posta z londynu, prawie skończyłam... między korektą jednej offowej książeczki (yeah!) i wstawieniem jednego szybkiego prania (kolory)... obiecuję, że jutro zdjęcia dodam i wrzucę, a przynajmniej się postaram. znalazłam za to na dzisiejszy wieczór ładną piosenkę, w której pan christophe płacze za panią, która odeszła. choć jedna alina, co mądra była... ale jeszcze nauczę się wyszywać na tym tamburynku...
g. pisze z rzymu: cześć alina, rzym piękny, bardzo gorąco. zmierzam do watykanu wymodlić dla ciebie drwala.
babcia helena modli się nie od dziś, ale faktycznie u papieża jeszcze w mojej beznadziejnej sprawie nie była.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz