środa, 18 lutego 2009

brak...


ferie. jestem free. mogę godzinami snuć się po sklepach z ciuchami, mogę jeść makarony z najbardziej śmierdzącymi sosami, mogę spokojnie rozwijać mojego bloga, mogę słuchać na głos marii awarii, mogę oglądać hurtowo seks w wielkim mieście, mogę umawiać się po nocach w klubach, mogę nie przejmować się, że opiekunka nie zdąży dojechać do szkoły, mogę nie wstawać rano i po pracy nie wracać od razu do domu. mogę prawie wszystko, ale to już dzisiaj nie taka duża frajda...

ps. nikt nie narzeka, że zasoliłam zupę... ciekawe, do jakich rzeczy można przywyknąć.
ps dwa. nie tak znowu często gotuję zupy, dlatego zasalam (kwestia wprawy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz