wtorek, 1 września 2015

lizbona

gdzie ja byłam, kiedy mnie nie było... od czego by tu zacząć...;) może zacznę od końca: nie wiem, jak to się stało, bo było to dość spontaniczne przedsięwzięcie, ale pewnego sierpniowego dnia wylądowałam w przepięknej lizbonie, gdzieś pomiędzy jednym winem verde a jednym tramwajem numer dwadzieścia osiem. trochę to były wakacje, a trochę uciekłam. trochę odpoczęłam, a trochę nie. w każdym razie zapraszam was na spacer! 

















 



















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz