wczoraj, żeby dzień zakończyć miło, po pracy pojechałam na szoping. a ponieważ nie znalazłam takiego bikini, w którym wyglądałabym ładnie, kupiłam dwa piękne dizajnerskie klosze do lamp wiszących. do sypialni. a zaraz potem, przywiózłszy je do domu, padłam jak kawka. rano przyjechał shiv.
shiv powiesił moje lampy i zabrał nas na obiad. wieczorem długo się pakowałam. a nienawidzę się pakować. prawie tak samo jak prasowania. podobno w barcelonie chłodno. nie przyjmuję tego do wiadomości i zabieram same skąpe topy.
jak to się w ogóle mogło stać - miałam lecieć sama, a nie lecę:) rysiek...???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz