sobota, 18 czerwca 2011

życie jest krótkie

życie jest krótkie. życie jest nudne. życie jest pełne bólu. a to jest szansa na coś wyjątkowego! (vicky cristina barcelona)

polecona miejscówka na montjuic jest przeurocza. taras obrośnięty kwiatami w kolorze magenty. z widokiem na balkony, na których suszy się pranie. we wszystkich kolorach. uwielbiam balkony w barcelonie. rośliny w doniczkach, wiatraczki, chorągiewki, lampki... mój mały przytulny lofcik (nazwa by shiv) ma jeden mankament - nie ma balkonu. no dobra, dwa. nadal nie mam drzwi do łazienki. ale moja piękna zasłona zamiast nich jest przecież taka hiszpańska!
wciągam jeden skąpy top. do plażowej torby z trzema flamingami wrzucam aparat. mam wielką ochotę na to miasto! i już nie mogę się doczekać naszej pierwszej paelli. 

w barcelonie wszyscy palą. pod warunkiem że mają akurat ogień.
ja (zadaję pytanie z serii tych zupełnie nieromantycznych): where is the fire??
shiv: in my heart!:)


jesteśmy po dwóch dniach żywienia się paellą. i jakkolwiek świetna by nie była, mamy dość. poza tym w mieście hiszpańskich marek chciałabym zrobić jakieś małe zakupy...
ja: dzisiaj nic nie jem, bo idę na szoping:)
shiv wwt: ok, zjemy gdzieś tanio i szybko.
ja: i nie jemy paelli!
shiv wwt: o tak! następna paella z lidla, w poznaniu:)

potem, mimo że byłam dokładnie w jednej zarze i jednym mango i absolutnie nic sobie nie kupiłam (pewnie dlatego, że akurat była pełnia), shiv okrzyknął mnie shopping queen.
wymyślił też dowcip: jaki sport uprawiasz? szoping!:)  

a swoją drogą, że mamon wybrał się do barcy akurat w pełnię, zupełnie tego nie pilnując - amazing!


2 komentarze: