poniedziałek, 11 listopada 2013

nouvelle vague

gdyby jakiś facet zabrał mnie na koncert nouvelle vague, od razu byłabym jego. ale gdzie są dzisiaj tacy faceci?? zabrałam się sama i do nocy nie mogłam ochłonąć. dziękuję k., że akurat miała inne plany i sprzedała mi taniej bilet:) było bosko! były ciary! mogę umierać!
a poniżej: dziubek i outfit koncertowy oraz dziewczyny z nouvelle vague - z lewej liset alea - piękna i żywiołowa jak kobiety z filmów almodovara, z prawej melanie pain, lekko wycofana i nieśmiała niczym hanna z girls (chyba za dużo ostatnio oglądam seriali...). każda inna - obie świetne. nie wspomnę o panach muzykach brodaczach... aaaaa!





2 komentarze:

  1. Hej, mam na imię Ola i przyznaję- jestem podczytywaczką bloga od roku chyba... Jako typowa( a może nie?) matka-polka mogę sobie poczytać o życiu pięknej kobiety w wielkim mieście;) i nie mogę uwierzyć,że taka błyskotliwa-świetnie gotująca-blond-rakieta( nie, nie mam tych skłonności w stronę kobiet;) nie ma swojej męskiej wersji...Wydaje mi się ,że świetnych facetów jest mnóstwo- mam od sześciu lat tego samego męża ;) ,który jest tego potwierdzeniem..znajdzie sie jeszcze kilku co najmniej. Ale to może klimat 'silesi' temu sprzyja- pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha, blond rakieta, boskie:)) jeśli to prawda, to najwyraźniej fajni (wolni!) faceci boją się blond rakiet;) dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że czytasz. pozdrawiam:) alina

    OdpowiedzUsuń