postanowiłam jednak wkrótce założyć osobny ciuchowy blog, a ten poświęcić na wszystkie inne moje obsesje. ale jak tu opanować dwa blogi, skoro nawet jeden mnie nie słucha... pewnie obrażon, że go na chwilę opuszczam, że zamiast doglądać i pielęgnować, i odnaleźć zaginione elementy w edytorze, planuję złożyć swe członki na twardym łóżku szpitalnym, żeby po dniu leżenia poddać się cięciu... ale komu są dzisiaj, w dobie kryzysu, potrzebne zepsute migdały?
w razie gdyby znalazł się ktoś, kto chciałby pogłaskać mnie po główce, oraz zapewnić, że żaden krwotok i żadne inne wymyślone przeze mnie i przez internautów czarne scenariusze (ze śmiercią włącznie) mi nie grożą, to ja tu czekam. jeszcze cała.
w razie gdyby znalazł się ktoś, kto chciałby pogłaskać mnie po główce, oraz zapewnić, że żaden krwotok i żadne inne wymyślone przeze mnie i przez internautów czarne scenariusze (ze śmiercią włącznie) mi nie grożą, to ja tu czekam. jeszcze cała.
Szybkiego powrotu do zdrowia, dziewczynko!!! Niech gardełko ładnie Cię kuruje:)
OdpowiedzUsuńdziękuję! wróciłam;) napiszę, jak się wzmocnię, bo w szpitalu jedzenie mizerniutkie
OdpowiedzUsuńeh, też tak miałem, migdałki poszły precz, armia zarazków ma drogę otwartą, pozbyłem się tarczy ochronnej, ale to nic, najważniejsze, że mizeria jedzeniowa nie była mnie w stanie zmorzyć, żyję, hallelujah!
OdpowiedzUsuńM