środa, 14 grudnia 2011

niebezpieczna metoda

pojechałyśmy z dorką do kina na niebezpieczną metodę. po seansie...
mamon: uff. był taki moment, że mało nie przysnęłam...
dorka: muszę się przyznać, że ja kimnęłam na chwilę. przebudziłam się, jak jung dawał keirze w dupę:)
mamon: no, wtedy coś się zaczęło dziać:)) heh, tak mi się wydawało, że słyszę jakieś chrapanie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz