środa, 17 czerwca 2015

primavera sound początek

m: podobno piwo kosztuje tam dziesięć euro. a, przynajmniej coś zobaczymy;)

bo tak w ogóle to powinnam była zacząć od wyjaśnienia wam, dlaczego to po raz czwarty znalazłam się w barcelonie. jak to jesienią zadzwoniła do mnie siostra judytki, że jadą z p. na primaverę, i czy pojadę z nimi. dwa razy pytać nie musiała. szybko zabukowałam bilety, a potem wymyśliłam, że skoczę tam jednak kilka dni wcześniej (co zresztą okazało się świetnym pomysłem). ekipa z polski przyleciała w czwartek. piwo kosztowało pięć euro. przed bramą festiwalową u pakistańczyków tylko jedno. przez trzy dni wspieraliśmy emigranckie interesy... cóż;)





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz