poniedziałek, 15 czerwca 2015

tapasta

od mojego powrotu minęły już dwa tygodnie, a ja nadal tęsknię! no dobra, słońce niby u nas jest, ale nie ma tak dobrego jedzenia. tym bardziej ucieszyło mnie zaproszenie na otwarcie lokalu inspirowanego po części hiszpanią. tapasta to miejsce idealne dla wielbicieli tapasu i makaronów, czyli dla mnie:) i muszę powiedzieć, że w sobotę znalazłam się w kulinarnym niebie, a przecież nie spróbowałam nawet połowy serwowanych tam przysmaków. poległam po kilku kanapeczkach (m.in. burak, feta, pomarańcza; pasta rybna, anchoas), pierożku z łopatką i najlepszym tagliatelle: z fenkułem i łososiem. pewnie zjadłabym więcej, gdybym nie wypiła tyle wina... w każdym razie dopisuję do listy miejsc godnych polecenia w poznaniu. postaram się któregoś dnia obfotografować dla was wnętrze (ściany z cegły dla mnie zawsze na propsie!) i oczywiście jedzenie. o ile tylko wpuszczą mnie tam z aparatem.
ale żeby nie było, ten post nie jest sponsorowany, a zdjęcia poniżej są z barcy:)











































6 komentarzy: