piątek, 11 listopada 2011

one day

ponieważ dawno nie płakałam, poszłam do kina. była pełnia, a film był o miłości. idealny! (wyłam prawie jak carrie bradshaw, gdy mr. big nie przyjechał na ślub...) rano nie pomalowałam rzęs. zapomniałam. i nie uwierzycie, ale wyszłam tak do pracy... ale czymże są rzęsy wobec tych pięknych romantycznych historii, których takie kobiety jak ja nigdy nie będą bohaterkami. bo nigdy w realu nie spotkają takiego przystojnego, zabawnego i rozbrajającego wolnego (!) faceta jak jim sturgess... noż fuck.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz