dzisiejszej niedzieli bynajmniej nie sponsorował rogal marciński, bo nikomu nie chciało się po niego iść;) dzisiejszą niedzielę sponsorowały: piżama, gruszki i literka f jak fejsbuk (z przerwami na pracę, obiad i deser).
inspirację znalazłam tu. lekko zmodyfikowawszy przepis, upiekłam tartę na cieście z mąki pełnoziarnistej z chińskimi gruszkami nashi (które, co ciekawe, były tańsze niż polskie). ciasto trochę za bardzo się kruszyło (żeby nie było, że zawsze mi wychodzi; pewnie dlatego tak często używam gotowców), a gruszki trochę niekształtne, ale i tak jestem z niej dumna. tralala.
nasz kotek powinien nazywać się piesek. moja elka wciąż się myli i wszystkim w domu się udziela;)
nie mogę wchodzić na Twojego bloga (a uwierz, że robię to codziennie i zawsze czekam na Twoje posty!), bo jestem już tak gruba od pieczenia obłędnie czekoladowo-dyniowych ciast i tart, że moja druga połówka nawet to stwierdziła. powiedział "lekko się zaokrągliłaś", co najmniej jakby mi jakiś ciążowych pięknych krągłości przybywało. a tu ciągle tarty i tarty, kiedy mam postanowienia nie jeść takich słodkości.
OdpowiedzUsuńja aktualnie jestem chuda tylko w klatce piersiowej. więc też zamierzam mniej piec. ale jakoś tak w ten weekend nie mogłam się powstrzymać...
Usuńpozdrawiam ciepło i cieszę się, że czekasz na posty!!
Aż trochę się wzruszyłam! :) Wygląda pysznie. Muszę wypróbować też wypróbować te chińskie cuda.
OdpowiedzUsuńKamila
miło mi:) a chińskie były w piotrze i pawle. słodkie i soczyste. polecam!
Usuńpiękna tarta :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) polecam - jest pyszna
UsuńTarta cudowna - jako wielbicielka chałwy już przepadłam na sam widok:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i blog!
Pozdrawiam:)
dziękuję bardzo:) zapraszam jak najczęściej!
OdpowiedzUsuń