czwartek, 23 września 2010

z mniejszym udem

pokój filipa odgraciwszy (trzy tony zabawek w reklamówkach za przyzwoleniem zainteresowanego za drzwi wyautowawszy), daktyle na daktylowe zamoczywszy, przed telewizorem zaległszy...

od hormonów rosną mi piersi. mogłabym nawet zaryzykować i powiedzieć, że w końcu mam biust. jest to miła odmiana, bo po wakacjach prawie wszystko mi schudło. chwilowo nie mogę nawet narzekać na grube uda, a był to przecież wątek bloga nieomal przewodni. czy mamon z nieco mniejszym udem i ciut większą piersią to nadal ten sam mamon..? zaznaczam, że wciąż nie mam pięknych jędrnych pośladków i drzwi do łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz