pakuję ciasto, różową w czerwone groszki kieckę dla ady, różowe w sowy i serca rękawiczki dla zuzy i jedziemy do dorków.
dorka od progu: kupiłam twoje ulubione wino!
ja (bo podejrzewałam, że gospodyni ledwie język zamoczy - karmi przecież - i jak już zacznę, to to wino będę musiała sama całe wypić): nie, nie, dziś nie piję! koncert mam wieczorem, a jeszcze filipa muszę odstawić do haliny.
dorka z szelmowskim uśmieszkiem: nie przesadzaj, jeden kieliszek. resztę się przecież schowa do lodówki;)
ja, spoglądając na butelkę dorodnego kagora: ok... jeden kieliszek;)
jeden kieliszek później...
dorka: doleję ci winka!
ja: nie, bo stąd dzisiaj nie wyjdę!
dorka: pij! co ja teraz z nim zrobię??
ja: do lodówki miałaś schować!
mąż dorki: w lodówce nie mamy już miejsca!;)
Alinka wyglądasz na tym zdjęciu super, przypominasz mi Torbicką, tyle że jesteś o wiele młodsza i szczuplejsza od niej, może jakaś kariera przed Tobą:-)
OdpowiedzUsuńLidka
kariera blogera hehe
OdpowiedzUsuń