piątek, 29 czerwca 2012

nóżka to nóżka!

nawet mamon idzie czasem do sklepu po jakiś szybki niezdrowy obiad. poszłam. patrzę - kurczaki z grilla, więc bez zastanowienia wypalam: poproszę jedną nóżkę! ale w tej samej chwili zapał tracę, przypominam sobie, że nie powinnam, i dodaję: tylko taką... taką... małą. (mówię to z wielkim żalem w głosie, tym bardziej że obiecuję sobie, że zjem ją bez skórki).
ekspedient z działu mięsnego zadaje natomiast kluczowe pytanie, na które zupełnie nie byłam przygotowana: ale nóżkę czy ćwiartkę?
nóżkę czy tam ćwiartkę!:) rzucam niefrasobliwie, a pan patrzy na mnie znad grillowanych nóżek/ćwiartek whatever wyraźnie zły i niezadowolony. a nóżka to nie ćwiartka?:) kończę, chcąc załagodzić, niewinnie zażartowawszy... bo naprawdę pretensja pana z działu mięsnego sięga już niemal zenitu. a mina jego mówi nie tylko, jak bardzo mną pogardza, ale także, że to on jest królem. przynajmniej tu i teraz, w tym dziale mięsnym w tym leclercu ma nade mną i nad każdym malutkim człowieczkiem w niebotycznie długiej kolejce władzę absolutną - co wyraża dobitnie: nóżka to nóżka, a ćwiartka to ćwiartka! (no! ty durny blond mamonie, ty kobieto ty!!??).
durny mamon zorientował się w międzyczasie, o co rzecz się rozbija - ćwiartka jest dzisiaj w promocji, a nóżka już nie. (no to nie można było, panie dzieju, tak od razu!) uprzejmie poprosił to, co akurat było w promocji. król był łaskaw zważyć i zapakować.

więc zjadłam sobie ćwiartkę w promocji (nie mylić z nóżką. choć, powiedzmy sobie szczerze - na pierwszy rzut oka niczym się nie różniły), a teraz idę na piwo. bo stosuję zasadę "nigdy nie pij na pusty żołądek". generalnie to zawsze kończy się... szybko;)

miłego piątkowego wieczoru!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz