piątek, 27 lipca 2012

u pauli

piszę, że będziemy na siódmą. z winem i malinami. a przecież było do przewidzenia, że po dniu w centrum kopernika (czego nikomu nie życzę) nie będzie to takie proste. przyjeżdżamy przed ósmą, czyli na ugotowane - a miałyśmy razem ugotować, i z jagodami, bo nie było malin... na szczęście mamy wino!
jedzenie pyszne. obiecuję sobie, że to ostatnia taka wakacyjna kolacja. ale za chwilę jest deser... potem papieros, kolejny kieliszek, pogaduchy na balkonie...

dzisiaj poszłam do sklepu i kupiłam sobie sweter. to już drugi sweter w tym miesiącu. swetry genialnie zasłaniają fałdki...


2 komentarze:

  1. pierwsza fota - mistrzostwo. taka hellen von unwerth. powinnas sie czesciej z paulina spotykac. wdzieczny obiekt;))

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki! koniecznie częściej i koniecznie w lepszym świetle... za ciemno było, dlatego tak mało fot:(

    OdpowiedzUsuń