niedziela, 14 lipca 2013

to był zaszczyt śpiewać dla państwa

piąteczek. pierwszy weekend bez dziecka (love it!). wychodzę wieczorem, o ósmej. zahaczam o żółty pod domem. kupuję bilety i papierosy. w radiu good girl. wracam rano, o szóstej. zahaczam o żółty pod domem. kupuję litrową colę i jedną bułkę. w radiu good girl. tam jakby czas się zatrzymał. idę spać. bo sobota zapowiada się jeszcze bardziej obiecująco...
a zanim wróciłam - dyjak w ramach malty doskonały! wzruszyłam się, widząc go w tak świetnej formie. to był zaszczyt śpiewać dla państwa - powiedział. zawsze tak mówi. potem piwo w dragonie i tak jak przypuszczałam, nie było mowy, żebyśmy w stu procentach wykonały plan i poszły na silent disco. zasiedziałyśmy się...
a sobota! sobota była... ach:)) może i przeszło mi przez myśl, żeby pojechać do płocka, ale shaggy miał jednak w poznaniu konkurencję nie do pokonania;)

niedziela. śniadanie na placu wolności. judytka się rozejrzała i mówi: idziemy na kawę, za bardzo tu hipstersko;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz