wtorek, 20 maja 2014

poduszka z matrioszką

jak nic kobiecie nie wychodzi (albo przynajmniej tak jej się wydaje... no może poza piątkowym ciastkiem pieczonym z a. przy winku), to zawsze jest szansa, że uda jej się shopping. i tak oto filipa zostawiwszy na warsztatach z programowania robotów, udałam się w sobotę do centrum handlowego, bynajmniej nie myśląc o zakupach. i zupełnie niespodziewanie (bo tak to jest, jak się myślami jest gdzie indziej i z kim innym...) nabyłam w tk maxx piękną poduszkę z matrioszką. chociaż wiadomo, że żadnej poduszki nie szukałam, mało tego, prawdopodobnie w ogóle żadnej nie potrzebuję. po ch... ci ta poduszka? - zapytał więc głos rozsądku. natomiast cały mój nierozsądek krzyczał: piękna! nie myśl, bierz! przecież zawsze możesz oddać!!
oczywiście, że wzięłam - nigdy jej nie oddam!

moja szczoteczka do zębów cały czas jest tam, gdzie ją zostawiłam...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz