zostałam w tym mieszkaniu do końca lata. każdego dnia mówiłam, że muszę wyjechać, i zostawałam. tryb życia i przyzwyczajenia diega różniły się diametralnie od moich. spał prawie do obiadu, potem w samych majtkach przechodził do kuchni i wyciągał z lodówki aluminiowe pojemniki, które matka przynosiła ze stołówki. (...) nocami chodziliśmy po knajpach urządzanych w grotach genueńskiej starówki. diego był szczęśliwy, że może mi pokazać swój świat. przedstawił mnie masie przyjaciół i znajomych. (...)
ale mówię też, że nie potrafię tak żyć, z dnia na dzień, bez projektów, wyrwana z korzeniami z własnej gleby. (margaret mazzantini, powtórnie narodzony).
to prawda, że nieważne, jak się zaczyna, ważne, jak się kończy. weekend zaczął się średnio, a zakończył wspaniale. ale spokojnie, bo wiadomo...
to prawda, że nieważne, jak się zaczyna, ważne, jak się kończy. weekend zaczął się średnio, a zakończył wspaniale. ale spokojnie, bo wiadomo...
jak już myślisz, że chuj, to zawsze fajny. (komentarz niestety nie mój, ale kradnę)
no tak to już jest.
no tak to już jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz