festiwal najlepiej wygląda w internecie, kiedy jarasz się line upem. jeszcze zanim kupisz bilet i zorganizujesz sobie transport. łudzisz się, że poskaczesz na pięćdziesięciu koncertach, a potem nudzisz się na czterech, zasypiasz na piątym, a najbardziej spodobał ci się ten, na który wcale się nie wybierałeś. jednak jedno jest fajne, jakieś wrażenie czy odkrycie zostaje potem na całe życie. więc warto. mimo wszystko. (tomek nalewajek, cały tekst tu)
uwielbiam jarać się line upem, a jeszcze bardziej potem na miejscu odkrywać. pewnie dlatego tak bardzo się ucieszyłam, gdy kolega powiedział niedawno: pojedziemy na openera, co alina, jedźmy:)) a a. na wszelki wypadek zabukowała już sobie urlop. jedźmy, hozier czeka:))
No i masz! Nie przeczytasz w necie to się rychło nie dowiesz, że będziesz mieć w lipcu gości... :) Dobra, ustawię odpowiednio remont. Tylko przed czy po openerze?? Ściana będzie żółta - postanowione. Chyba to nie zdeklasuje mnie w ofertach noclegowych 3miasta ;)
OdpowiedzUsuńEwelinko kochana, nie śmiem Cię ponownie prosić, ale jeśli to nie będzie problem, to byłoby super:) odezwę się. buziaki
Usuń