w blue note na koncercie marka dyjaka (przepięknie!), w kinie muza na ciele szumowskiej (przeczuwałam, że to mądra babka - w końcu dała córce na imię alina - ale serio nie myślałam, że zrobi taki świetny film), w kraszkebabie po remoncie na bardzo dobrym jedzeniu i w końcu na spacerze po coraz ładniejszych jeżycach - tam byłam, kiedy nie było mnie tu:)
poza tym piekłam sernik. przepis znajdziecie tu. różnica jest taka, że u mnie były lidlowe ciastka neo, a na wierzchu zamiast bitej śmietany serek mascarpone zmiksowany z cukrem pudrem. pieczcie na zaćmienie, a co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz