wtorek, 14 kwietnia 2015

las

weekend byłam w lesie (bardzo dobra miejscówka!). zresztą, gdzie ja nie byłam... nawet w mojej ukochanej warszawie (choć, wstyd się przyznać, na autobus zaspałam... pojechałam następnym i w sumie to jak po ogień tam wpadłam, ale spacer w cudowny ciepły wieczór zaliczyłam, koncert telefon tel aviv w basenie także, a o mały włos ogarnęłabym też imprezę ze starymi znajomymi punkami;)). 

na angielski miałam przygotować spicz o barcelonie. wczułam się, nie powiem, wygrzebałam trochę zdjęć. wam też wrzucę. co z tego, że kiedyś już były, skoro mogłabym oglądać je codziennie... 
















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz