sobota, 6 marca 2010

ale mówiłaś, że w kuchni nie masz miejsca

okazało się, że z naszymi rurami nie jest wcale tak źle, żeby trzeba było zaraz  przebudowywać całą kanalizację. gdy w castoramie, zorientowawszy się, że marc coś kombinuje, grzecznie, ale stanowczo zakazałam mu ruszać hydrauliki, powiedział, że popsułam mu wszystkie plany na sobotę. nie przejęłam się  tym zupełnie i zaciągnęłam go na zakupy;) 

kupuję szklanki w ikei. marc pakuje w kartonik.
ja: wezmę cztery.
marc: to weźmy sześć.
ja: nie mam miejsca w kuchni, żeby tyle ich trzymać. wezmę cztery. 
chwilę później...
przechodzimy obok pięknych i nikomu niepotrzebnych termosów.
ja napalona: może bym taki kupiła? mogłabym robić nam kawę na drogę... i tak ładnie by wyglądał w kuchni...
marc: ale mówiłaś, że w kuchni nie masz miejsca.
i to nas właśnie odróżnia od mężczyzn. przecież każda kobieta wie, że argument użyty przy zakupie produktu x niekoniecznie musi być użyty (a nawet jest to zwykle absolutnie zbędne i niewskazane) przy zakupie produktu y... 

ps. marc kupił sobie dzisiaj tę trendy bluzkę w paski. wygląda tak dobrze, że boję się puścić go w niej do pracy.
ps dwa. dzwoniła ewa. widziała filipu w garniturze wiszącego na wystawie quadri foglio w auchan. i pomyśleć, że jeszcze niedawno zmieniałam dziecku pieluchy, a ono teraz robi prawie w modelingu;)             
(fot. t. tomkowiak)

1 komentarz: